Zniszczone schody i uszkodzona winda

Najprościej o Nyxie można powiedzieć, że się wyłączył. Tym bardziej, że jego obieżyświatowość nieźle się podziała, gdyż Rzucało nim po huraganie tornad trochę pozwiedzał. Jednak zanim zdołał się zorientować, zaraz po streszczeniu jakaś czerwona plama... Wait, co to jest?
Zamurowało go. Jednak gdy w końcu usłyszał rozkaz, pobiegł za głosem.
-Będę niemiły, co to do chuja waraciwara było?-Spytał, zerkając jeszcze przez ramię z dobytym sztyletem. Oby tamta dwójka dała sobie radę... Oby. Liczył na to, tak piekielnie i bardzo na to liczył. Może powinien zainwestować w sztandar kibicujący? Tak, wyśle go, jak przeżyje.
~Nikt nie mówił, że będzie łatwo~Przemknęło mu przez głowę. ~Ale hej, skoro jest coraz więcej wrogów, to znak, że idę w dobrym kierunku~Dodał z uśmieszkiem na twarzy. Ach, gdyby tylko to się sprawdzało...

Sytuacja aż tak tragicznie nie wyglądała. Co prawda mieli przed sobą wciąż Madmana, który był dla nich sporym zagrożeniem, a jeszcze musieli go ominąć, ale jeden przeciwnik mniej, którym była Vapor, to już coś. Przynajmniej na razie, bo nie wiadomo czy jednak została całkowicie wyeliminowana. Jeszcze tylko czterech głównych przeciwników się pozbyć i tyle. Jak na fakt, jaką specyficzną drużyną byli i tak była zaskoczona jak gładko im idzie. Ale nie cieszmy się za wcześnie, wciąż długa droga przed nimi.
- Czy Vapor została kompletnie wyeliminowana? - dopytała szybko, zanim agentka Jones powiedziała, co będą robić dalej, mając nadzieję na twierdzącą odpowiedź.
Wydawało się, że już czeka ich kolejna walka, kiedy okazało się, że Madman pobiegł za Hunterem i Felicity. Z jednej strony to ułatwiało im zadanie, ale łucznicy mieli na głowie dosyć sporego przeciwnika. Instynkt podpowiadał jej, żeby jednak im pomóc, ale agentka Jones stwierdziła co innego. Spoglądała jeszcze chwilę za Madmanem, by następnie szybko, zgodnie z poleceniem, ruszyć dalej z resztą agentów. Oczywiście nie była zbyt zadowolona z zostawiania kolejnych osób samych, ale takie mieli zadanie, taki dostała rozkaz, więc musiała go wykonać.

-Dostać obrazek a zobaczyć na żywo, to dwie inne kwestie- Mruknął usprawiedliwiająco Nyx,zerkając za plecy. Nic specjalnie się nie zmieniło z tyłu, jeżeli dobrze widział.
Dobra, trzeba było wymyślić, jak zejść na dół, zanim ktoś nie zdecyduje się na sprawdzenie, gdzie nasza zaginiona trójka.
-Wezwanie konsenwatora raczej odpada...-Dobra, czas pomyśleć intensywnie nad tym problemem. Żarty żartami. Nyx podszedł do szybu i zerknął w dół, opierając się o framugę.
-Ma ktoś latarkę? Wystarczy ta z telefonu-Zapytał. Gdy otrzymał upragniony przedmiot, sprawdził jak daleko jest do dna. Nie tak źle. -Podziękowawszy-Mruknął, oddając przedmiot właścicielce.
-Jeśli ktoś ma całkiem przypadkiem skitraną pod ręką linę, to teraz jest moment, żeby mi o tym powiedzieć.-Rzucił, posyłając obydwu uśmiech-Jestem w stanie zejść na dół bez liny. Co oznacza, że możecie przywiązać linę tutaj do mnie i same zejść na dół. Ja bym temu pobojowisku, że utrzyma wasz ciężar... Nie, nie sugeruję niczego, nie patrzcie tak na mnie!- Uniósł w obrończym geście obydwie ręce.-Tak czy siak, teoretycznie możemy tak zrobić. Problemem jest sama lina, która jest takim "must have" dla nas.

Odpowiedź nie była jakoś bardzo pokrzepiająca, ale nie była też aż tak zła. Czyli muszą trzymać Vapor z dala od Leadera albo działać bardzo szybko. Nie, żeby i tak nie musieli walczyć z czasem już teraz. W każdym razie, Vapor musiała być jak najdłużej wyeliminowana, żeby nie utrudniać im zadania.
Teraz jednak mieli inne wyzwanie. Zejść na dół. Ciągłe nawijanie Nyxa, którego co najmniej połowa wypowiedzi była zbędna w tym momencie, sprawiło, że nie mogła się skupić. Jest czas i miejsce na żartowanie. To nie był ten moment. Przynajmniej jego pomysł nie był taki zły, ale był właśnie problem z liną. Mogła jednak zaoferować coś w zamian.
- Mam pistolet z chwytakiem, choć jego długość jest ograniczona - wyjęła pistolet, żeby pokazać, gotowa użyć go w każdej chwili. - Mogę go użyć, a jeśli będę wystarczająco nisko, zejść przez resztę drogi. - Schodzenie po samym szybie nie było najprostszą rzeczą, ale ona była wyćwiczona do takich rzeczy. No i raczej nie lubiła się dzielić swoim sprzętem z innymi. - Nie jestem jednak pewna jak lina wytrzyma schodzenie po niej, ale jeśli nie znajdzie się inne wyjście, możemy spróbować. - Pomysł nie był idealny, ale był przynajmniej z wykorzystaniem rzeczy, którą mają pod ręką. Może też dzięki temu Jones wpadłaby na coś.

-Nie żeby coś, ale już w niej jesteśmy-Rzucił Nyx w stronę Oneshota. Bo jak nazwać sytuację w której się obecnie znaleźli?
Podążył za spojrzeniem Oneshota, zerkając na schody. Nie do końca im ufając, postukał nogą. Gdy schody wytrzymały, przeniósł większą część ciężaru.
-Nie jestem architektem, ale czy one utrzymają nas w tym stanie? Nie sądzę, żeby rozdzielanie się było najlepszą opcją...-Powiedział Nyx. Gruzu na schodach trochę się zebrało, jednak Nyx zszedł ze schodów.
-Poza tym, na dole jest gruzowisko. Przynajmniej tak podejrzewam... Nie wiemy jak duże, może nam zająć zbyt wiele czasu przebijanie się przez nie-Dodał Nyx.-Ale też jakby nie patrzeć... Chyba nic lepszego nie mamy.

Obserwowała otoczenie uważnie, dopóki nie skierowano do niej pytania.
- 10 metrów - odpowiedziała szybko agentce Jones.
Na hałas, automatycznie ustawiła się w pozycji obronnej, z dłonią na pistolecie. Nie wyciągała go jeszcze, ale gdyby musiała, natychmiast by go dobyła. Widząc Samsona, odrobinę się rozluźniła, ale wciąż była gotowa na ewentualne ataki. W tym miejscu nie mogła sobie pozwolić na całkowity luz. Mimo wszystko, Natasha wewnętrznie odetchnęła z ulgą. Podjęła na całe szczęście dobrą decyzję i nie musi jej żałować. Na zewnątrz jednak była wciąż opanowana, czekając na kolejne rozkazy. Musieli działać, a nie zatrzymywać się, żeby okazać radość, bo ktoś przeżył. Na to będzie czas później.
Szybko przeanalizowała w głowie wszystkie opcje, przyglądając się każdej drodze, którą mogli ruszyć.
- Nie ma idealnego wyjścia - odezwała się, mówiąc oczywistą rzecz i mogła mieć tylko nadzieję, że wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Ale czy tak nie jest zawsze? O to chodzi, o podejmowanie trudnych decyzji. Zawsze tak było i to było dla niej normalną częścią jakiejkolwiek misji. - Szybem windy musielibyśmy schodzić pojedynczo. Na schodach też jest ryzyko jeśli pójdziemy wszyscy naraz. Nie widzę lepszej opcji niż rozdzielenie. I tak ktoś musi pójść przodem i wybadać sytuację. Mogę się dostać na dół właśnie za pomocą szybu i zdawać wam na bieżąco jak wygląda sytuacja. Nikt się nie dowie, że tam jestem. - Można by ją było wręcz posądzić o przechwalanie się, gdyby to nie była jednak Natasha. Po prostu zapewniała ich, że sobie poradzi, bo rzeczywiście, nie bez powodu była szpiegiem. Nie bez powodu miała pseudonim Czarnej Wdowy.

Kiedy Nyx i Oneshot marnowali czas na wykłócanie się o lepszy sposób na kontynuowanie zadania, Natasha starała się cierpliwie czekać na ostateczną decyzję ich przełożonych. Starała to dobre słowo, bo wewnętrznie chciała już znać odpowiedź i iść dalej, nawet po to, żeby nie słuchać dogryzania sobie, ale móc skupić się na tym, co ważne. Po niemiłosiernie dłużącym się czasie decyzja jednak została w końcu podjęta. I to taka, która jej najlepiej pasowała.
Skinęła głową do agentki Jones i podeszła do windy, zaglądając do niej. Nie wyglądało to za ciekawie, ale nie było już odwrotu. No i przechodziła przez gorsze rzeczy, a przecież wciąż żyła (czasami myślała, że niekoniecznie jej się należało, ale najwyraźniej los tak chciał). Cóż, raz kozie śmierć. Były ważniejsze sprawy niż jej życie.

z/t

Więc schody. W sumie jedyna logiczna opcja...
Tak czy siak, i tak podejrzewał, że rozeszło się głównie o pewne partie kobiecego ciała, które mogły każdego rozpraszać. Nie chodzi o żadne względy taktyczne, tylko właśnie to był problem. Prawda? Prawda?
Tak czy siak, Nyx wrócił na schody. I zaczął iść powoli, trzymając się ściany.
-Nie martw się, krzyknę, gdy coś cię zje.-Mruknął Gregor, podnosząc dłoń i się skupiając.
Po chwili w jego dłoni pojawiła się kula ognia, która płonąc, dawała światło.

[z/t]