|
| Mieszkanie Averith i Antonia | |
| Autor | Wiadomość |
---|
Antonio Fernandez
Liczba postów : 31 Join date : 24/10/2017
| Temat: Mieszkanie Averith i Antonia Nie Lis 05, 2017 6:34 pm | |
| Mimo nieciekawej okolicy, nie najgorsze lokum. W jego skład wchodzi obszerny salon (z kanapą), kuchnia, jeden pokój sypialny, garderoba, łazienka oraz piwnica w podziemiach budynku. Wyposażenie mieszkania można nazwać przeciętnym lub też dość specyficznym, zależnie od tego, o jakim pomieszczeniu mowa. Taka kuchnia jest wręcz wzorem - czysta, zadbana, dobrze zorganizowana, pełna nowych sprzętów oraz przypraw i produktów spożywczych. Nic, tylko gotować! Garderoba też jest niczego sobie, choć tutaj prędzej można znaleźć nieporządek - ot, rzucony czas ciuch w kąt lub schowana w dziwnym miejscu skrzynka z alkoholem. Jeśli jednak chodzi o resztę pomieszczeń, sprawa wygląda nieco inaczej. Salon jest teoretycznie normalny. Ładne, nowiutkie meble, dobrze wyposażony barek, wygodna kanapa, dywan, nowoczesny telewizor. Szybko jednak można zauważyć, że kanapa i dywan pobrudzone są zaschniętą krwią, podobnie jak miejscami ściany i podłoga, a telewizor stoi na skrzynkach po alkoholu, które najwyraźniej pełnią rolę szafki. Podobnie sytuacja ma się w sypialni - wszystkie meble są nowe, część zastąpiona skrzynkami, a i tu można miejscami znaleźć krew. Łazienka również nie wymyka się od tego schematu. Piwnica to już w ogóle jest ciekawa! Co prawda pełni rolę przechowalni, ale dla broni i przedmiotów z nią związanych. I nie chodzi tu o pistolety czy noże, a miecze, topory i inne równie ciekawe rzeczy. Pomieszczenie to robi również za salę do ćwiczeń, co ułatwia jego obszerność, jak i niewielki stopień zagracenia. Lokatorzy niezbyt dbają o porządek, nie licząc kuchni. Dodatkowo natknięcie się na porozrzucane ubrania, krew lub butelki alkoholu jest tu całkiem normalne. I czy wspominałam, że większość mebli prawie zawsze jest nowa? |
| | | Averith Strażnik Chatboxa & Inteligencja 3
Liczba postów : 96 Join date : 20/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Nie Lis 05, 2017 7:39 pm | |
| Na szczęście paraliż mijał dość szybko, Averith oczekiwała, że odzyska czucie w nodze nim zupełnie się wykrwawi. Siedziała na dachu obserwując jak funkcjonariusze przeszukują zaułek, w którym jeszcze przed chwilą znajdował się wilkołak. Bez problemu znaleźli nieprzytomną kobietę i skupili się całkowicie na niej, nie zauważając śladów krwi prowadzących na klatkę ewakuacyjną. Minuty mijały, a stan dziewczyny pogarszał się coraz bardziej. Co prawda mogła poruszyć uszkodzoną nogą, ale rana na ręce okazała się o wiele głębsza i bardziej niebezpieczna niż początkowo oceniała. Widziała, że nie może już dłużej siedzieć bezczynnie na dachu, bo prowizoryczny opatrunek w końcu przestanie wystarczać. Podniosła się powoli, opierając ciężar ciała na zdrowej nodze i ruszyła w kierunku mieszkania, jednak chodzenie okazało się zbyt powolne. Zmaterializowała najmniejszy ze swoich sztyletów, rzuciła nim i teleportowała się. Takie przemieszczanie się kosztowało o wiele więcej energii, ale Averith wiedziała, że jeśli nie zdąży dotrzeć do Antonia zanim straci przytomność, to równie dobrze może w ogóle się nie ruszać. W końcu stanęła przed drzwiami wejściowymi do ich mieszkania. Była w kiepskim stanie, w głowie jej się kręciło i musiała podtrzymać się futryny by nie zaryć twarzą w podłogę. Po kilku głębszych wdechach, nacisnęła klamkę, a drzwi otwierając się skrzypnęły głośno. Powłócząc nogami, przeszła przez próg, kierując się w stronę salonu, jednak zabrało jej siły by dotrzeć do kanapy; runęła na podłogę zaledwie kilka kroków przed nią. |
| | | Antonio Fernandez
Liczba postów : 31 Join date : 24/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Nie Lis 05, 2017 9:43 pm | |
| Antonio siedział w kuchni, krzątając się przy obiedzie. Co prawda dla normalnego człowieka był właśnie czas na kolację, jednak jeśli wstawało się w południe, a śniadanie jadło o czternastej, to jakoś tak wszystkie posiłki się przesuwały. Dla Hiszpana już od dekad był to naturalny rytm dnia. Raz na jakiś czas zerkał na zegarek. Miał wrażenie, choć mógł się mylić, że Averith powinna już być. I to nie od chwili. Nie przejmował się tym jednak więcej, niż trzeba było. Zbyt dobrze ją znał, by nawet parę godzin spóźnienia zaczęło go martwić (prawdopodobnie gdyby wróciła jutro, to wciąż przyjąłby to ze spokojem). Inną kwestią było, w jakim stanie wracała, ale zazwyczaj nie było to problemem. Dokończył więc obiad, uśmiechając się z zadowoleniem po spróbowaniu sosu, nałożył sobie porcję i... nie zdążył nawet usiąść przy stole, gdy doszło do niego skrzypienie drzwi. Nawet mu przez głowę nie przeszło, że to mógł być ktoś nieproszony. Spodziewał się Averith, więc od razu założył, że to właśnie ona. Nie spieszył się w takim razie, czekając, aż dziewczyna dołączy do niego w kuchni. Zdanie zmienił dopiero, gdy usłyszał huk z salonu. – ...Ave? – zawołał, odkładając talerz i idąc do salonu. Rozglądnął się, będąc już w nim, jednak dopiero po spojrzeniu w dół zdołał ją zauważyć. – Aj, skarbie... Westchnął, kucając obok niej i wprawnym okiem oceniając stan blondynki. Z ręką nie było najlepiej, ale reszta nie wyglądała tak źle. Nie powinno być problemu z doprowadzeniem jej do stanu używalności. Ciekawe jednak kto ją tak urządził? I chyba dość mocno się wykrwawiła w międzyczasie... Dziwne, zwykle aż tak źle pod tym względem nie kończyła. Nie myśląc jednak nad tym, ale mając zamiar ją potem wypytać, wziął dziewczynę na ręce i położył na kanapie, przysiadając obok niej na skraju i chwytając za dłoń, by mieć z Averith fizyczny kontakt. Pierwsze za co się wziął, to zasklepienie jej ran. Potem na spokojnie ogarnie się wszystko inne. Ech, obiad ostygnie... |
| | | Averith Strażnik Chatboxa & Inteligencja 3
Liczba postów : 96 Join date : 20/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Pon Lis 06, 2017 2:06 pm | |
| Spodziewała się, że Antonio będzie w domu, ale zawsze pozostawał cień niepewności. Mógł akurat wyjść do sklepu lub na spacer, nie byłoby to zresztą dziwne, bo ich tryb dnia nieco odbiegał od ogólnie przyjętej normy. Słysząc jego głos, dziewczyna odetchnęła z ulgą. Pozwoliła się zanieść na kanapę, starając się nie sprawiać przy tym kłopotów. Leżała grzecznie, uważnie przyglądając się jego twarzy, gdy przyspieszył regenerację jej tkanek. Zawsze robił przy tym uroczą minę, a obserwowanie go sprawiało dziewczynie dziwną radość. Według niej był bardzo przystojny, łagodne latynoskie rysy, brązowe włosy, które często mierzwiła, ale największe wrażenie robiły jego oczy - zielone, żywe i mądre. Ave często łapała się na tym, że tonęła w jego spojrzeniu. Nigdy nie przyzna się jak ważną osobą stał się dla niej Antonio. Był jak promień słońca, który rozgrzewał jej puste i chłodne życie. Wcześniej sama musiała opatrywać swoje rany, jadła podrzędnie zupki z proszku, nie miała nawet z kim porozmawiać, nie mówiąc już o wspólnym spędzaniu czasu. Chociaż ich relacja nie zawsze wyglądała tak cukierkowo. Często kłócili się, rozstawali, dochodziło nawet do rękoczynów, ten związek zdecydowanie nie należał do normalnych. Był chory, pokręcony, a jednocześnie najnormalniejszy na jaki stać było dwoje chorych i pokręconych ludzi, pozbawionych kręgosłupa moralnego. Stan ręki powoli się poprawiał, rany zasklepiały, a dziewczynie wracało czucie, mogła już poruszyć palcami. Za kilka dni powinna odzyskać pełną sprawność. Odwróciła głowę w stronę drzwi wejściowych i zauważyła na dywanie sporą plamę krwi - kolejną. - Nie zastanawiałeś się nad położeniem paneli? Łatwiej je doczyścić. - rzuciła, marszcząc brwi. Nie żeby była jakąś szczególną pedantką, ale czerwone plamy nie wyglądały atrakcyjnie. Po chwili ponownie spojrzała na Antonia. - Raz w życiu postanowiłam komuś pomóc i patrz jak to się skończyło. Bohaterstwo to zdecydowanie nie moja brożka. Nagle coś uderzyło jej zmysły, niemalże zerwała się z kanapy i teleportowała się do kuchni. - Czy zrobiłeś na obiad ten pyszny sos? - niemalże pisnęła z radości. |
| | | Antonio Fernandez
Liczba postów : 31 Join date : 24/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Sro Lis 08, 2017 7:24 pm | |
| Nie dość, że zajął się ranami dziewczyny, to przy okazji przyspieszył także produkcję nowych krwinek w organizmie Averith i pozbywał się resztek paraliżującej substancji, by szybciej stanęła na nogi. Nie miał jednak zamiaru całkiem jej leczyć tak za jednym razem - zajęłoby to sporo czasu, zużyło mu niemałą ilość energii (ingerowanie w ciało innych zawsze było bardziej męczące niż w swoje własne), a przecież nie było to aż tak konieczne. Tonio będzie miał potem jeszcze niejedną okazję, żeby doleczyć dziewczynę. Averith nie miała w końcu zwyczaju uciekać przed jego dotykiem. Spojrzał na twarz dziewczyny, która powoli odzyskiwała kolory. Uśmiechnął się ciepło, pochylił i pocałował lekko jej usta. Nim jednak zdążył zrobić cokolwiek więcej, Ave rzuciła uwagą, na którą odruchowo spojrzał za siebie. – Hm. To brzmi całkiem sensownie. Ale dywany są wygodniejsze. I jak coś, zawsze można je wywalić i kupić nowe~ – z wymianą paneli, jeśliby już zbyt przesiąknęły krwią, mógłby być pewien problem. Zaraz jednak Tonio ponownie wrócił uwagą na swoją dziewczynę, przy okazji dostając wyjaśnienie jej stanu. Zmarszczył lekko brwi, analizując jej słowa. – Co dokładnie się stało? Nim jednak na porządnie zaczął to roztrząsać, czując narastający gniew na potencjalnego autora Averciowych ran, wylądował na ziemi szybciej, niż zdążył zrozumieć dlaczego. Hej, nie znika się tak! Szczególnie gdy się siedzi z kimś na tak wąskiej kanapie! Entuzjazm dziewczyny był jednak dla Tonia zaraźliwy, więc po prostu zaśmiał się na jej reakcję, podniósł i stanął w drzwiach kuchni, opierając się o framugę. – Sí, sí. Powinno jeszcze być ciepłe. Leć zmienić ciuchy, skarbie, ja ci nałożę – powiedział, po czym podszedł do dziewczyny, obejmując ją na chwilę jednym ramieniem w talii i dając buziaka w policzek, by za chwilę sięgnąć do szafki, coby wyjąć talerz.
sí - hiszp. tak |
| | | Averith Strażnik Chatboxa & Inteligencja 3
Liczba postów : 96 Join date : 20/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Pią Lis 24, 2017 1:11 am | |
| Dotyk Antonia działał cuda, łagodził ból, koił zszargane nerwy dziewczyny i nie chodziło tu wcale o jego lecznicze zdolności, ale o to, że Averith czuła się przy nim całkowicie bezpiecznie. Kochała go za to. Nigdy wcześniej się tak nie czuła, przez większość życia patrząc przed siebie widziała jedynie śmierć, a teraz? Teraz miała pewność, że gdy wróci do domu ktoś będzie na nią czekał i zamiast oceniać i krytykować, po prostu pomoże. Na Antonia zawsze mogła liczyć, nawet gdy aktualnie się kłócili lub po raz kolejny się rozstali, on i tak jej nie opuści. Dla Ave była to nowość, ostatnia osoba, która ją kochała, zmarła wiele lat temu, na tyle dawno, że dziewczyna zapomniała jak to jest. Zdawała sobie sprawę, że prawdopodobnie idealizuje obraz Tonia w swojej głowie, ale nie przeszkadzało jej to, przynajmniej dopóki uczucia nie zagłuszały zdrowego rozsądku. W życiu odebrano jej tak wiele, więc mogła choć przez chwilę pobyć szczęśliwa, prawda? Dzięki zabiegom Antonia, rany, choć wciąż upierdliwe, przestały być groźnie. Poruszyła się lekko na łóżku, by ocenić swoją ogólną sprawność, a gdy chłopak pocałował ją w usta, uśmiechnęła się ciepło. Ten uśmiech zarezerwowany był tylko dla niego, bo był jedyną na świecie istotą, którą darzyła szczerym uczuciem (nawet jeśli nie wiedziała, co, tak na prawdę, to oznacza). Ponownie podążyła wzrokiem w stronę plamy na dywanie. - Masz rację. Lubię mięciutkie dywany, chociaż te - wskazała podbródkiem w stronę podłogi. - wręcz błagają o wymianę. Zamilkła na chwilę, zastanawiając się co powinna powiedzieć. W końcu westchnęła głośno i zaczęła: - W drodze do sklepu usłyszałam jakąś awanturę w zaułku, chciałam zobaczyć co się działo... - opisała dokładnie całe spotkanie z wilkołakiem i Feliksem, po czym dodała: - Nie mam pojęcia co to było, chyba jakiś mutant czy coś takiego, ale ta wielka kupa futra uciekła, nim zdążyłam cokolwiek zrobić. No i jeszcze ten bałwan, który bawił się w bohatera, zadzwonił po pogotowie, musiałam się schować. Niemalże dostała ślinotoku na widok dania, które Antonio przygotował. Walczyła ze sobą, by nie rzucić się na zawartość garnka, gdy słowa chłopaka zupełnie odwróciły jej uwagę. Marszcząc brwi, spojrzała na swoje ubranie i zrozumiała co miał na myśli, mówiąc, że powinna się przebrać. Ciuchy nadawały się jedynie do wyrzucenia; bluza była podarta w miejscach, w których wilkołak zanurzył swoje pazury, bokserka, prawdopodobnie w takim samym stanie, a spodnie poplamione od krwi. Wzdychając teatralnie, poczłapała do sypialni w poszukiwaniu czegoś wygodnego do założenia, po chwili wygrzebała stary, porozciągany T-shirt z wyblakłym nadrukiem róży, kilka rozmiarów za duży i czarne szorty. Wracając do kuchni wciąż rozmyślała o wcześniejszych wydarzeniach, ale na widok pełnego talerza przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie. - Mówiłam Ci kiedyś, że wyśmienicie gotujesz? - zapytała, przełykając kolejny kęs. - Musisz mnie podszkolić, bo jedyne co potrafię przygotować to zupka chińska. Nawet jajecznicę przypalam. |
| | | Antonio Fernandez
Liczba postów : 31 Join date : 24/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Sob Gru 02, 2017 3:16 am | |
| Antonio powinien być w stanie rozumieć uczucia zdecydowanie lepiej niż Averith. W końcu przez wiele lat (a przynajmniej w odczuciu normalnego człowieka) otoczony był przez bliskich, którzy okazywali mu miłość i troskę. Miał rodzinę, przyjaciół, znajomych. Do pewnego momentu jego życie nie różniło się od przeciętnego. Wszystko było takie, jak powinno być. A mimo to... on nie był "taki, jaki powinien być". Emocje, które odczuwał, były wypaczone, skrajne. Poddawał się im, mylił je, przeinaczał. Nie potrafił przez to tworzyć normalnych, zdrowych relacji. Zawsze miały one w sobie niebezpieczną nutę. Choć jednak wszystko było pod tym względem tak zawirowane, jednego Antonio był pewien i nie było to z jego strony błędem. Kochał Averith. I spośród wszystkich kobiet, to ją pragnął mieć przy sobie. Dlatego też cieszył go jej uśmiech. Cieszyła ciepła skóra pod jego palcami. Cieszył błysk w zielonoszarych oczach. I dlatego miał ochotę zamordować każdego, kto ośmielił się ją skrzywdzić. Z każdą chwilą opowieści dziewczyny, brwi mężczyzny marszczyły się coraz bardziej. Słuchał jednak uważnie, starając się zapamiętać szczegóły dotyczące zamieszanych w to osób... czy też stworzeń, trudno powiedzieć. – ...nie mieszaj się w takie sytuacje, ¿bien? – Mimo zapytania na końcu, nie była to prośba. Nigdy nie zabraniałby Ave wykonywania jej specyficznego zawodu (wręcz przeciwnie, w pewien sposób kręciła go ta strona dziewczyny), ale pakowanie się bez powodu w walkę, która nawet jej nie dotyczy? Nie podobało mu się to. W żadnym stopniu. Mimo to sposób, w jaki Averith się zachowywała, stopniowo go uspokajał. Beztroska, pogodna, taka, jaką widział ją tylko w domu. Ani trochę mu nie przeszkadzało, że inni nie mieli takiej możliwości. W każdym razie trudno było utrzymać mu złość w takiej sytuacji. Póki nie miał pod ręką sprawców tego całego zamieszania, było dobrze. Postanowił więc skupić się na obiedzie. W czasie, gdy dziewczyna się przebierała, z Tonia zeszły już całkiem negatywne emocje. Mężczyzna przysiadł ponownie przy stole, czekając na partnerkę, a gdy ta się pojawiła i zaczęła od skomplementowania jego małego dzieła, zaraz się uśmiechnął. – Dzisiaj jeszcze nie – parsknął, nie mając zamiaru się bawić w przesadną skromność. Akurat ze swojej kuchni był naprawdę dumny! – Jeśli tylko masz chęci, to czemu nie~ Chwila pod moimi skrzydłami, a sama się zdziwisz, co potrafisz przyrządzić!
bien - hiszp. dobrze, zgoda
Ostatnio zmieniony przez Antonio Fernandez dnia Czw Cze 14, 2018 2:38 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Averith Strażnik Chatboxa & Inteligencja 3
Liczba postów : 96 Join date : 20/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Nie Kwi 15, 2018 6:24 pm | |
| Nawet gdyby Antonio nie zasugerował, by przestała się mieszać w pomaganie innym, po wcześniejszych wydarzeniach sama skutecznie się z tego wyleczyła. Choć zgadzała się w tej kwestii w stu procentach, rozkazujący ton działał na nią jak płachta na byka i gdyby był to ktokolwiek inny, skończyłby ze sztyletem w plecach albo toporem w głowie. Jednak Antonio miał nieco więcej praw, więc Ave obdarzyła go jedynie nieprzyjaznym spojrzeniem, powstrzymując swoje mordercze zapędy. - Uhmm... - odburknęła w odpowiedzi, z wyraźnym niezadowoleniem. Nie chcąc wywołać awantury, postanowiła przemilczeć resztę i ponownie skupiła się na dotyku Antonia. Lubiła swoją pracę i na prawdę nie chciała z niej rezygnować. Chłopak był jedną z nielicznych osób, które mogły zobaczyć jej prawdziwe oblicze, to które ukrywała głęboko pod warstwą lodu. Wciąż czując osłabienie organizmu, stąpała ostrożnie po mieszkaniu, nie chcąc nadwyrężyć ledwo wyleczonych mięśni. Pomimo leczniczego dotyku Antonia, ciało potrzebowało odpoczynku, którego nic nie zastąpi. Uważnie omijając plamy z krwi na podłodze, dotarła do kuchni. - W takim razie teraz mówię. - wymachując widelcem, roześmiała się głośno. - Trzymam Cię za słowo! Chociaż "chwila" mogłaby nie wystarczyć. Na szczęście czasu mamy pod dostatkiem.
// przepraszam, że taki krótki post, ale muszę na nowo wbić się w pisanie bo tak długiej przerwie. |
| | | Antonio Fernandez
Liczba postów : 31 Join date : 24/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Sro Maj 09, 2018 3:44 am | |
| Wiedział doskonale, że Averith nie lubiła rozkazów, jednak nie potrafił powstrzymać się od prób narzucania jej momentami swojej woli. I choć z jednej strony chciałby, by ta czasem go zwyczajnie posłuchała, tak z drugiej... nie mógł powiedzieć, by nie lubił jej buńczuczności. Charakterek i temperament dziewczyny były między innymi tym, co w niej tak uwielbiał. Gdyby była potulną owieczką, Tonio pewnie już dawno znudziłby się taką relacją, a tak to ich starcia dostarczały mu adrenaliny, której tak potrzebował. Poza tym... Averith była naprawdę seksowna, gdy się złościła. Przynajmniej w opinii Tosia. Równocześnie jednak Tonio cenił tę spokojną, radosną stronę dziewczyny. Świadomość, że prawie nikt inny nie może jej zobaczyć, często łechtała jego męskie ego. Lubił czuć się wyjątkowy, wyróżniony. Szczególnie że i Averith była wyjątkowa dla niego. No i zwyczajnie chciał, by ta mogła czuć się przy nim swobodnie, a najwyraźniej tak właśnie było. Oboje nie musieli się kryć ani ze swoimi emocjami, ani z ciemniejszą stroną natury. Luźne żarty tuż po dokonaniu morderstwa lub seks na brudnym od krwi dywanie - kto im zabroni? Mogli być sobą i nikt tutaj nie patrzył na to krzywo. To chyba była rzecz, którą Antonio najbardziej doceniał. – Sí, czas to najmniejszy problem~ A ja z chęcią ci pokażę to i owo – powiedział w przerwach między kęsami. – Kto wie, może w końcu się doczekam, że to ty będziesz na mnie czekać z obiadem? – parsknął. Podczas jedzenia na chwilę wrócił myślami do tego, o czym mówiła wcześniej Averith. Tym razem, gdy już na spokojniej do tego podchodził, skojarzył jedną rzecz. – Querida, bo mówiłaś, że ten, co cię zaatakował, to był prawdopodobnie mutant, ¿sí? A mogłabyś powiedzieć o nim więcej? Jefe byłby pewnie zainteresowany.
querida - hiszp. kochanie, słońce, skarbie jefe - hiszp. szef |
| | | Averith Strażnik Chatboxa & Inteligencja 3
Liczba postów : 96 Join date : 20/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Nie Cze 17, 2018 11:32 pm | |
| Nie miała ochoty na takie rozmowy, na rozpamiętywanie wcześniejszych wydarzeń. Cała ta sytuacja z wilkołakiem była jedną wielką pomyłką. Ave nie potrafiłaby powiedzieć po co w ogóle właziła do tego zaułka, przeważnie trzymała się od takich spraw z daleka, zwłaszcza jeśli bezpośrednio jej nie dotyczyły. Na szczęście miała swojego prywatnego anioła, który pomagał i naprawiał błędy dziewczyny, zawsze mogła na niego liczyć, niezależnie od tego jak wielką głupotą się wykazywała. Tym razem przeszła samą siebie i chciała jak najszybciej zmienić temat i po prostu o tym zapomnieć. Westchnęła, nie podnosząc oczu na Tośka powiedziała cicho: - Nie ma o czym gadać. Nawet nie wiem czy to faktycznie mutant, nie podam ci za bardzo konkretów. Wielka, agresywna kupa futra, dysponująca jakimś paraliżującym jadem. - wpakowała do buzi ostatni kęs posiłku, nad którym od dłużej chwili znęcała się widelcem, przerzucając go po talerzu. Gdy skończyła jeść, zsunęła się z wysokiego stołka barowego (był to całkowicie normalny stołek, ale przy jej wzroście każdy mebel wydawał się wielki), odłożyła naczynia do zlewu. Dobry humor gdzieś się ulotnił, ale znała lekarstwo, doskonale wiedziała co mogłoby pomóc. Alkohol i to spora jego ilość. Przeczesała włosy palcami i poczłapała do chłopaka, przytuliła się do jego pleców, obejmując go w pasie. Jego skóra była tak przyjemnie ciepła. Averith cieszyła się, że nie miał na sobie koszulki, to był bardzo miły bonus. Stała tak dłuższą chwilę, wdychając jego zapach. - Zrobisz coś dla mnie? - powiedziała cichutko. Stanęła na palcach, objęła go za szyję i pocałowała w policzek. - Napij się ze mną, ale tak normalnie. Cały czas przytulała się do chłopaka, cmokając go w policzek i żuchwę. Rzadko zdarzały się momenty, gdy Ave faktycznie potrzebowała czułości i tego typu wsparcia, teraz jednak tego właśnie oczekiwała. |
| | | Antonio Fernandez
Liczba postów : 31 Join date : 24/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Pon Cze 25, 2018 2:24 am | |
| Cóż, Tonio mimo wszystko miał czyste sumienie z racji tego, że chociaż próbował poruszyć temat domniemanego mutanta i czegoś się dowiedzieć. Skoro nie wyszło - trudno! Coś tam mruknie jefe przy najbliższym spotkaniu, rzuci niczym ciekawostką, a to, czy uda im się potem tego gościa znaleźć i czy w ogóle warto, to już niekoniecznie jego sprawa. W końcu, hej! To nie on był od zdobywania informacji, on był tylko od brudnej roboty. A to, że mimo wszystko próbował się czegoś dowiedzieć, było jego dobrą wolą i własną inicjatywą! Dlatego też Antonio nie ciągnął tematu, widząc, że Averith wcale on nie leży. Ale kto lubił opowiadać o tym, jak dostał po tyłku? – Aj, to w takim razie szkoda, że zwiał. Byłby z niego świetny dywan. Akurat, jak potrzebujemy nowego! – Co prawda dużo czasu minęło, od kiedy ostatnio oskórował jakiegoś zwierzaka (czy też człowieka), ale takich umiejętności się nie zapomina. Sam dokończył swoją porcję w podobnym czasie, choć była ona zdecydowanie większa od tej, którą nałożył blondynce, po czym wygodnie rozsiadł się na krześle, całkiem zadowolony. Kiedy Ave zaś do niego podeszła, wtulając się w jego plecy, szczęście życiowe już całkiem mu podskoczyło. Po prostu… lubił mieć ją przy sobie. Blisko. Jak najbliżej. Czuć jej skórę tuż przy swojej, jej zapach, usta, słyszeć jej bijące obok serce. Świadomość, że Averith wciąż jest przy nim, znając doskonale każdą z jego stron, nieodmiennie przynosiła mu ulgę i zwykłe szczęście. Równocześnie myśl, że pewnego dnia mogłaby zniknąć z jego życia, przerażała go. Dlatego kiedy tylko mógł, chciał mieć ją tuż obok. – Hmmm? – Na pieszczoty przymknął oczy, rozkoszując się nimi, nic więc dziwnego, że zamiast spytać w pierwszej chwili, co dziewczyna ma na myśli, jedynie zamruczał pytająco. Gdy zaś usłyszał pytanie, spojrzał na nią z pewnym… rozczuleniem? – Z przyjemnością, querida – powiedział, po czym chwycił ją za przedramię i lekko pociągnął w taki sposób, by dziewczyna poleciała w jego stronę. Równocześnie wymanewrował wszystko tak, by bezpiecznie wylądowała mu na kolanach. – Masz ochotę na coś konkretnego~? |
| | | Averith Strażnik Chatboxa & Inteligencja 3
Liczba postów : 96 Join date : 20/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Sro Cze 27, 2018 10:35 pm | |
| Łypnęła na niego gorźnie, wcale nie uśmiechała się jej wizja, że Anioł pójdzie polować na zdziczałego wilkołaka, czy czymkolwiek był ten futrzak. Co prawda Antonio to doskonały wojownik i prawdopodobnie takie spotkanie nie stanowiłoby dla niego wyzwania, ale wolała by chłopak nie ryzykował bez potrzeby. Zwłaszcza, że w Ikea mają całkiem fajne dywany, na które wcale nie trzeba polować… pomijając wyprzedaże, kiedy to horda napalonych klientów rzuca się na asortyment jak wygłodniałe wilki na samotną owieczkę. - Wcale nie. Był szorstki i nieprzyjemny w dotyku, w dodatku strasznie śmierdział, nie chcę takiego dywanu. - powiedziała, krzyżując ręce na piersi. I wypraszam sobie, jakie "dostała po tyłku"!? Grabisz sobie, ostrzegam cię. Wcześniej Averith nie myślała o przyszłości, żyła chwilą, nie przejmując się tym co przyniesie jutro i czy w ogóle dane jej będzie zobaczyć kolejny wschód słońca. Nigdy nie oczekiwała, że stworzy z kimś szczęśliwą rodzinę, nie mówiąc już o wspólnej starości; jako najemnik spodziewała się rychłego zgonu. Takim jak ona nie pisana była szlachetna śmierć, o nie, tacy jak ona zdychali w samotności i nikt za nimi nie płakał. Jednak podejście Averith bardzo się zmieniło odkąd poznała Antonia, jakimś cudem wygrała główną nagrodę na loterii i zapomniany przez nią Bóg zesłał jej Anioła, któremu oddała swoje serce. Choć nadal dziewczyna nie wyobrażała sobie, że za pięćdziesiąt lat będą wspólnie siedzieć przed kominkiem, to nieco bardziej optymistycznie spoglądała w przyszłość, bo w końcu, po tylu latach miała dla kogo żyć. Wciąż zachowywała się lekkomyślnie i często ryzykowała, ale nie chciała umierać, a to spory krok jak na nią. Uśmiechnęła się szeroko, gdy posadził ją sobie na kolanach. Uwielbiała spędzać z nim czas w taki zwyczajny (jak na nich) sposób, po prostu cieszyć się sobą nawzajem i korzystać z każdej wspólnej chwili. Wbrew temu co się wydaje, nie mieli ich wiele. Często się kłócili i obrażali na siebie albo jedno z nich znikało na kilka dni lub tygodni, żeby wykonać jakieś zlecenie czy z innych powodów. Averith spojrzała w te piękne soczyście zielone oczy swojego Anioła i poczuła się jak pod wpływem uroku, nie mogąc odwrócić wzroku. Zarzuciła mu ramiona na szyję, przyciągnęła do siebie i pocałowała - długo i namiętnie, ale nim zrobili kolejny krok, ponownie się odsunęła. - Wrócimy do tego - mruknęła, zsuwając się z kolan ukochanego. - Tak, na coś smacznego i mocnego. Pójdę czegoś poszukać, może mamy jeszcze jakiś zapas alkoholu w domu. Nim podreptała do sypialni, jeszcze raz wspięła się na palce i pocałowała Anioła w szyję. Od razu skierowała się w stronę łóżka, pod którym znajdował się jej zapas alkoholu na czarną godzinę. Z rozpaczą stwierdziła, że prócz kilku pustych butelek, skrytka okazała się pusta, podobna sytuacja miała miejsce w garderobie. Odrobinę więcej szczęścia spotkało ją gdy przeszukiwała swoje torby, w jednej z nich znalazła butelkę wina. Ostatnią nadzieją blondynki była półka pod telewizor, którą stanowiło kilka skrzynek na piwo, odwróconych bokiem, tak by ułatwić dostęp, ale i ten “mebel” nie krył w sobie żadnego skarbu. Zawiedziona poszukiwaniami mutantka wróciła do kuchni, postawiła wino na stole i przytuliła się do Anioła niemal płacząc. - To wszystko co mamy, trzeba będzie pójść do sklepu - jęknęła, ta opcja bardzo jej nie odpowiadała, na zewnątrz było chłodno, a najbliższy nocny daleko, ale braki w zaopatrzeniu nie pozostawiały wyboru. |
| | | Antonio Fernandez
Liczba postów : 31 Join date : 24/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Czw Lip 05, 2018 6:03 am | |
| Polowanie brzmiało ciekawie i całkiem wypisywało się w schemat tego, czym zajmował się na co dzień Tonio. Wytropienie i zabicie ofiary - nieważne, czy było to zwierzę czy też człowiek. Nie dość, że dostawał za to niemałe pieniądze, to jeszcze sprawiało mu to niezłą frajdę! Dlatego też polowanie na wilkołaka brzmiało jak naprawdę udany wieczór. Choć tym razem raczej nie zamierzał się w to mieszać. Ani nie miał ku temu powodu, ani też nie chciał rezygnować z czasu spędzonego z Ave, skoro w końcu mieli chwilę dla siebie i żadne z nich nie było na tyle padnięte lub pijane, by lec do łóżka czy też na podłogę. No i trzeba było jakoś poprawić humor jego małej znajdce! Na pocałunek nie protestował, wręcz przeciwnie - szybko przejął inicjatywę, równocześnie mocniej obejmując dziewczynę i przyciągając do siebie. Nie mógł sobie wyobrazić, by kiedykolwiek mogło mu się znudzić smakowanie tych cudownych ust. I nie tylko ust, tak po prawdzie. Był gotów całować i pieścić każdy pojedynczy fragment skóry dziewczyny, każdą jej bliznę, każdą ranę, każde znamię. Nie było w niej niczego, co mogłoby go odrzucać, nieważne jak sponiewierana by była. Niestety wkrótce pocałunek się skończył, a Tonio mruknął niezadowolony, wyraźnie spragniony czegoś więcej. Ave wpierw zrobiła mu nadzieję, po czym tak brutalnie wyrwała go z planów na spędzenie najbliższego czasu. Rzucona obietnica jednak nieco go udobruchała i powstrzymała przed gwałtownym przytrzymaniem dziewczyny na swoich kolanach wbrew jej ewentualnym protestom. – Jesteś okrutna – mruknął tylko cierpniętniczo, patrząc za nią wzrokiem kopniętego psa. Nie pozostawało mu jednak nic innego, jak cierpliwie czekać. Cóż, noc była długa, mieli czas na wszystko! Przeczesał z westchnięciem włosy, po czym wstał od stołu, by przy okazji trochę ogarnąć kuchnię. Nie lubił, gdy był tu nieporządek. To było chyba jedyne pomieszczenie w domu, gdzie faktycznie regularnie dbał o czystość. Averith także miała to na uwadze, dzięki czemu ich kuchnia mogłaby wygrać w jakimś konkursie Pani Domu czy czymś podobnym. Gdy akurat kończył na szybko wszystko sprzątać, jego mała kobietka wróciła ze swoich poszukiwań. Widząc, w jakim jest stanie oraz jak nikłe są jej zdobycze, spojrzał na nią ze współczującym uśmiechem, obejmując zaraz, gdy tylko ta się w niego wtuliła. – No już, już. – Pocałował ją w czubek głowy. – Pójdziemy razem, droga nam szybko zleci, a będzie można kupić dużo dobrych rzeczy~ I dopilnuję, żebyś nie zmarzła, chiquita. Chwycił ją za podbródek, by nieco unieść jej twarz, po czym ze śmiechem pocałował ją w nos. – Ale lepiej i tak się ciepło ubierz, bien? Wciąż jesteś osłabiona.
chiquita - hiszp. maleńka |
| | | Averith Strażnik Chatboxa & Inteligencja 3
Liczba postów : 96 Join date : 20/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Pon Lip 16, 2018 11:37 pm | |
| Smutne oczy Anioła nie robiły na niej żadnego wrażenia, zwłaszcza, że miała cholernie ważną misję do wykonania. Alkohol przecież sam do kuchni nie przyjdzie. Łaziła po domu w poszukiwaniu butelek, w których było coś więcej niż kilka niedopitych kropli na dnie, a gdy wreszcie wróciła do kuchni z ubogim łupem, uśmiechnęła się pod nosem na widok idealnego porządku. To jak bardzo Anioł dbał o swoje królestwo było wręcz niespotykane. Niejeden zawodowy kucharz gotów byłby zabić za możliwość gotowania w takiej kuchni - nowoczesnej, zawsze dobrze zaopatrzonej, pełnej przeróżnych gadżetów, pachnącej przyprawami i świeżą bazylią, która stała na oknie, tuż obok jedynej roślinki, o którą Averith dbała, czyli cytryny. Niedługo po wprowadzeniu się do tego mieszkania, mocno podpita wrzuciła kilka pestek do słoiczka i zasypała ziemią, a drzewko szybko zaczęło rosnąć. Była z Antoniem już ponad rok, jednak wciąż zaskakiwało ją takie szczere okazywanie uczuć. Długo wmawiano jej, że to słabość i należy odciąć się od jakichkolwiek emocji, a przede wszystkim nie wolno nikogo pokochać. Anioł przytulił ją z miłością, ale tego co on robił tak naturalnie, ona musiała się dopiero nauczyć. Pocałunki czy seks nie były zobowiązujące, natomiast takie deklaracje uczuć już tak. Przez ponad dekadę jedynymi emocjami, za które nie była karana to gniew i nienawiść, więc teraz, gdy faktycznie mogła okazać co czuła, przychodziło jej to z trudem. Mimo wszystko lata tresury robiły swoje. Wtuliła twarz w jego skórę, wkurzona na siebie. Nie radziła sobie ze związkiem zbyt dobrze i gdzieś w głębi duszy bała się, że Anioł pewnego dnia zapragnie kogoś, kto będzie bardziej wylewny w uczuciach, zupełnie jak on. Na palcach jednej ręki można policzyć ile razy usłyszał od Averith, że ta go kocha. Właściwie to szczerze i w pełni świadomie powiedziała to zaledwie raz. W końcu podniosła głowę, uśmiechając się. Próbowała ukryć swoje obawy przed Aniołem, ale podejrzewała, że jest dla niego jak otwarta księga. Nie odpowiedziała, jedynie pokiwała energicznie głową. Pomysł wspólnego spaceru, zwłaszcza w nocy, wydawał się idealną propozycją na randkę, w dodatku pełną pysznego alkoholu! Po kolejnych słowach chłopaka, Ave walczyła ze sobą, żeby mu nie przywalić. Wiedziała, że przemawia przez niego troska, ale nienawidziła gdy ktoś ją pouczał czy się nad nią litował. Odtrąciła jego rękę i wspięła się na blat, po czym usiadła po turecku. - Umiem o siebie zadbać, tato - rzuciła z uśmiechem. Złapała do rąk butelkę wina. - Najpierw wypijmy to, a później pójdziemy - zarządziła, materializując nóż i odcinając szyjkę butelki. Upiła łyk, uważając by nie pociąć sobie ust na szkle i podała wino Aniołowi. Przez chwilę przyglądała się chłopakowi krytycznym wzrokiem. - Wiesz co, Aniele? Chciałabym zobaczyć cię w długich włosach. |
| | | Antonio Fernandez
Liczba postów : 31 Join date : 24/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Pią Sie 17, 2018 11:29 pm | |
| Dla Antonia wyrażanie uczuć było naturalne. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że aż nazbyt - poddawał się emocjom, niezależnie od tego, jakie mogło mieć to dla niego konsekwencje. Zawsze też popadał ze skrajności w skrajność. Jeśli był wściekły, wyżywał się na wszystkich wokół, niezależnie od relacji, jakie z nimi miał. Jeśli był szczęśliwy, stawał się najbardziej troskliwym, przyjacielskim człowiekiem, jakiego można sobie wyobrazić. Jeśli nienawidził, był w stanie zabić kosztem własnej autodestrukcji. Jeśli kochał, to bezwarunkowo. Dlatego też Ave nie miała czego się bać. Niezależnie od tego, jakby się zachowywała, on i tak chciałby przy niej być. Nawet wtedy, gdyby ona go nie chciała. Mimo problemów ze zrozumieniem innych, Antonio faktycznie potrafił zauważyć wątpliwości dziewczyny. Niekoniecznie wiedział, z czego one wynikają, ale miał świadomość, że coś ją męczy. Za każdym razem reagował na to w jeden sposób - zwyczajnie w przeróżne sposoby pokazywał jej, jak wiele dla niego znaczy. Dlatego teraz, widząc smutny uśmiech swojej małej Znajdki, pocałował ją krótko, czule. Nie było w tym geście żadnego podtekstu, żadnego seksualnego napięcia, jedynie uczucie, które chciał jej przekazać. Kiedy Aberit znów mu uciekła, Tonio oparł się wygodnie o stół, opierając dłońmi po swoich bokach. Parsknął na uwagę dziewczyny. – W to nie wątpię! W końcu jakoś dałaś radę dożyć do naszego spotkania~ – Uprzejmie przemilczał, że gdyby nie to spotkanie, prawdopodobnie już by Ave na tym świecie nie było. No i że od czasu wspomnianego spotkania wielokrotnie zadbał, by nie kopnęła w kalendarz. Patrząc na to, ile razy blondynka kończyła w skrajnym stanie, można by pomyśleć, że od czasu posiadania Tosia jako alternatywy szpitala, jeszcze mniej przejmowała się tym, czym wróci z misji w jednym kawałku. – Sí, sí – odruchowo przytaknął, by zaraz wziąć butelkę i upić z niej sporego łyka. Lubił różne alkohole, ale zdecydowanie wina były jego ulubionym rodzajem. Mógł się nazwać nawet rodzajem znawcy, jeśli chodzi o tego typu trunki. Tak samo w tym przypadku wyczuwał, że napitek, który udało się znaleźć Znajdce, miał swoje lata. I procenty, dużo procentów. Choć to akurat nie był żaden problem! – Hm? – Zerknął odruchowo na dziewczynę, podając jej z powrotem butelkę. Zastanowił się chwilę nad jej stwierdzeniem, po czym podrapał się po karku i wsunął dłoń między krótkie kosmyki, przeczesując je. Jednak im dalej palce Tonia znajdowały się od jego głowy, tym dalej ciagnęły się także włosy. Nie minęła chwila, a sięgały one już do łopatek. Gdyby Hiszpan chciał, mógłby z powodzeniem związać je w kitkę. – Takie mogą być? – Rzucił dziewczynie szeroki uśmiech, mrużąc nieznacznie oczy. |
| | | Averith Strażnik Chatboxa & Inteligencja 3
Liczba postów : 96 Join date : 20/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Sro Sie 22, 2018 7:39 pm | |
| Gdyby nie kochała go tak mocno już dawno byłby martwy, ale to był jej Anioł i nikt oprócz niego nie mógł bezkarnie rzucać takimi tekstami. Dziewczyna wiedziała jak wiele mu zawdzięcza i że nigdy nie będzie w stanie spłacić tego długu, wciąż zastanawiała się dlaczego wybrał akurat ją. Na świecie było mnóstwo lepszych, mądrzejszych, ładniejszych, bardziej uczuciowych dziewczyn, które szalałaby na jego punkcie, absolutnie niczym się nie wyróżniała. Z pewnością dla części z nich byłby ideałem, one uczyniłyby go szczęśliwszym. Takie myśli nawiedzały mutantkę niemal codziennie, panicznie bała się utraty swojego ukochanego i bynajmniej nie chodziło o jego lecznicze umiejętności. Oddała mu kawałek jedynego skarbu jaki posiadała - swojego serca. Musiała jednak zachować pozory. - Nie kończ tego zdania jeśli ci życie miłe - powiedziała, brzmiąc przy tym całkowicie poważnie. Dla podkreślenia swoich słów zmaterializowała sztylet i ułożyła go sobie na kolanach. Ave piła wszystko i to w dużych ilościach, nie liczyło się co, byle miało dużo alkoholu. Tylko czasami wybierała lepsze trunki by się nimi delektować, a to akurat był jeden z takich momentów. Razem z Aniołem choć na chwilę mogli pobyć sami we własnym miejscu, całkowicie skupić się na sobie i nie przejmować tym co było wcześniej. Świat za murami mieszkania po prostu znikał. A później kończyło się wino i trzeba było ruszyć tyłek do miasta, ale póki czerwony napój znajdował się w butelce, bajka trwała. Gapiła się jak włosy chłopaka rosły na jej oczach. Niby wiedziała, że dla Antonia taka magia to coś absolutnie normalnego, a mimo to każdy przejaw jego zdolności ją zaskakiwał. I przerażał, ale w taki pozytywny sposób. Świadomość do czego jest zdolny onieśmielała. Gdy jego włosy wydłużyły się, dziewczyna pisnęła z zachwytu i od razu zeskoczyła z blatu, by wpleść w nie swoje łapki. Przeczesała je kilkukrotnie, po czym zaczęła zaplatać na warkoczyk. - Wspaniałe! Kocham cię za to. - krzyknęła zachwycona i pocałowała Anioła, po czym wróciła do swojego uprzedniego zajęcia. Gdy skończyła, sięgnęła po butelkę, która ku jej rozpaczy okazała się zupełnie pusta. Wydając z siebie jęk niezadowolenia, odstawiłą ją ponownie na blat. - Chyba czas na wycieczkę… - stwierdziła i grzecznie pomaszerowała w stronę garderoby. Jakieś dwie sekundy później, stała przed drzwiami wyjściowymi gotowa do drogi. |
| | | Antonio Fernandez
Liczba postów : 31 Join date : 24/10/2017
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia Sro Wrz 19, 2018 8:36 pm | |
| Antonio był w swoim życiu z wieloma kobietami, ba, z mężczyznami także. Można więc powiedzieć, że miał porównanie i zdążył już zasmakować przeróżnych rodzajów związków. Zwykle jednak… kończyły się tragicznie. Co prawda uwodzenie przychodziło łatwo, a początki zwykle były cudowne, pełne uczucia oraz zmysłowości, jednak prędzej czy później ujawniała się prawdziwa natura Antonia, która zwyczajnie przerażała potencjalne partnerki i partnerów. Hiszpan nawet przez pewien czas próbował się zachowywać "normalnie", czasem udawało mu się to wręcz przez lata, ale zawsze wszystko kończyło się tak samo – strachem, obrzydzeniem, ucieczką. Parę razy zdawało mu się, że znalazł kogoś, kto akceptuje również tę jego gorszą stronę, ale ostatecznie i z tego nic nie wychodziło. Parę razy to on doprowadził do śmierci swoich ukochanych osób. No, więcej niż parę. Mimo to Antonio się nie poddawał i wciąż szukał kogoś, z kim mógłby być. Nie zniósłby samotności, szczególnie gdy czekało go jeszcze tyle lat życia. Pakował się więc w przeróżne związki – często opierające się na samej namiętności, równie często na kłamstwach lub zwykłym strachu. Póki nie był sam, jakoś mu to wystarczało. Jednak… wiecznie mu czegoś brakowało. A potem znalazł Averith. Była śliczna, niepozorna, niebezpieczna. Miała charakterek i ciężkie lata za sobą. Mimo to Tonio nie spodziewał się, że faktycznie zostanie przy jego boku. Chciał tego, pragnął, ale spodziewał się, że albo ucieknie, tak jak większość kobiet, albo nie będzie w stanie go pokochać, wyprana z uczuć przez życie. Nie byłby jednak sobą, gdyby chociaż nie spróbował zdobyć jej serca. Więc spróbował. A potem minął tydzień, miesiąc, a teraz już cały rok – i ona wciąż tu była. Niezrażona tym, jaki Antonio jest. Nie przejmując się kłótniami, ranami, rozstaniami. Zapominając szybko o jego zdradach czy chorej zazdrości. Oboje byli na swój sposób popieprzeni i tworzyli związek, który w przypadku innych osób by zwyczajnie nie wypalił, ale Tonio uwielbiał to, cieszył się tym i z każdym kolejnym dniem kochał Abe jeszcze bardziej. Za jej charakterek. Za jej szaleństwo. Za jej uśmiech. Za zaufanie, którym go obdarzyła. Za jej drobne, ciepłe ciało, które pozwalała mu objąć. Za każdą bliznę, którą mógł pocałować. Za każdą noc, którą spędzili razem. Za wszystko. Gdyby Aberit choć raz spojrzała na siebie oczami Antonia, już nigdy nie naszłyby ją wątpliwości, że ten kiedykolwiek ją zostawi. Na groźbę dziewczyny, Hiszpan postarał się jedynie stłumić śmiech. Wiedział, że chociaż jego życie było całkiem bezpieczne, to nie znaczyło to, że w żaden sposób nie oberwie. Dlatego z jednej strony nieco go to bawiło, a z drugiej starał się być w miarę grzeczny – w tym momencie nie miał ochoty marnować sił na regenerację, szczególnie że sporo już dziś z mocy korzystał, a zamierzał jeszcze później nieco jej wykorzystać. Na szczęście temat szybko umarł na korzyść czegoś dużo milszego. Antonio naturalnie pozwolił pobawić się dziewczynie swoimi włosami, na chwilę przymykając oczy, by delektować się jej dotykiem. Było to naprawdę przyjemne uczucie i aż żałował, że nie pomyślał o tym wcześniej. Swego czasu naprawdę długo nosił kitkę, ale w obecnych czasach krótkie włosy wydawały się praktyczniejsze. Teraz jednak zdecydowanie zamierzał na stałe wrócić do dawnej fryzury. – No ja myślę! – Uśmiechnął się szeroko, wyraźnie z siebie zadowolony. Z radością przyjął buziaka i powstrzymał się, by nie przytrzymać przy sobie Abe na dłużej. – Ale co ty tam z nimi robisz, querida? Nim dostał odpowiedź, Tonio sięgnął do tyłu dłonią i wyczuł, co zmajstrowała z jego włosów, po czym zachichotał. – Warkoczyki? Naprawdę? Mimo wszystko nie narzekał i zostawił je, mając nadzieję, że nie rozplączą się zbyt szybko. Widząc zaś, że alkohol się już faktycznie skończył, a Averith poszła się zebrać, sam ruszył swój zad całkiem seksowny, jak wielu twierdziło, przeciągnął się i poszedł ubrać, choć akurat jego rzeczy do wyjścia znajdowały się w przedpokoju. ...zaraz jednak przypomniał sobie, że przecież nie założył żadnego podkoszulka (a pogoda nie pozwalała na radosne maszerowanie z gołą klatą), więc mimo wszystko przeszedł się do sypialni, zgarnął pierwszy lepszy T-shirt, po czym wrócił się pod drzwi, by założyć buty i bluzę. – Wiesz, musimy kiedyś pojechać na południe. Tam o takiej porze roku jest już normalnie i ciepło, i całą noc można chodzić jak się chce, a nie jak tutaj. Albo na jakieś wyspy, gdzie jest ciepło cały rok, zdecydowanie. Może na Kanary? Co sądzisz o Kanarach? Tam jest tak gorąco, że aż czasem lasy płoną! – Nie byłby sobą, gdyby nie zaczął zagadywać bez wyraźnego powodu. Poza tym faktycznie chciałby wziąć Abe ze sobą gdzieś, gdzie jest pięknie i słonecznie. No i… trochę tęsknił za rodzinnymi klimatami. Już nie mówiąc o tym, jak tęsknił za Hiszpanią. W międzyczasie zdążył się ubrać, otworzyć przed dziewczyną drzwi i wyjść na zewnątrz. Objął przy okazji Znajdkę w pasie, jak zwykle mając ochotę mieć ją tuż przy sobie. – A byłaś w sumie kiedykolwiek za granicą? Gdziekolwiek? Choćby za jakimś zleceniem? – dodał jeszcze po swoim wywodzie, z ciekawością zerkając na blondynkę.
z/t x2 |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Mieszkanie Averith i Antonia | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|