|
| Autor | Wiadomość |
---|
Rebecca Barnes Strażnik Chatboxa
Liczba postów : 144 Join date : 09/03/2018
| Temat: Skrzydło szpitalne Pon Cze 18, 2018 10:13 pm | |
| |
| | | Rebecca Barnes Strażnik Chatboxa
Liczba postów : 144 Join date : 09/03/2018
| Temat: Re: Skrzydło szpitalne Pon Cze 18, 2018 10:36 pm | |
| Wydarzenia z ostatnich dwóch godzin tkwiły przed oczami agentki Barnes, wciąż powracając i uświadamiając, jak blisko była od śmierci. Czuła jeszcze uderzenie własnego ciała o podłogę w mieszkaniu Domovoy'a, tajnego agenta GRU i FSB, którego miała złapać i dostarczyć do bazy T.A.R.C.Z.Y. Widziała wściekłość w jego oczach, gdy drżąc sięgnął po pistolet i oddał kilka strzałów. W tamtej chwili myślała, że umrze. Zginie wykonując misję dla organizacji, której zawdzięczała swe obecne życie. I w ogóle życie we współczesnym świecie. Padając ranna zobaczyła agenta Smitha, wyłaniającego się za niej, by unieszkodliwić cel. Zaraz też dopadła do niej agentka Green. Życie tych dwóch ludzi było jej powierzone. Naraziła ich na niebezpieczeństwo. Przecież wiedzieli, że przeciwnik będzie ciężki do pokonania, jeśli będzie spodziewać się ich wizyty. Co zrobili źle? Nomad wszystko zaplanowała. Clay wierzył w jej umiejętności. Czy zawiodła swój zespół i szefostwo? Nękały ją te pytania, mimo, że wykonali misję prawidłowo i nie ponieśli większych strat - poza jedną postrzeloną agentką, dowodzącą całą misją. Postrzelony lewy bark i udo. Całe szczęście dojechali na czas nieoznakowanym pojazdem S.H.I.E.L.D w maskowaniu taksówki, do bazy, gdzie Domovoy został prawdopodobnie zabrany na przesłuchanie, a Rebecca oddana w ręce lekarzy. Operacja odbyła się bez komplikacji. Sprawnie wyjęto pociski i opatrzono rany. Teraz leżała spokojnie w dość wygodnym łóżku, w dobrze oświetlonej sali, odpoczywając i czekając na jakieś wieści. Nie dawała po sobie poznać, ale obawiała się opinii agentów z wyższych poziomów. To było jej zadanie. Ona w pełni dowodziła, nikt inny. A do tego doszło kolejne zmartwienie. Co będzie, gdy o jej stanie dowie się Steve? Ledwo co spotkali się "zza grobu", a już była na krawędzi do powrotu na cmentarz. Nie mogła zdradzić Kapitanowi powodów swojeho obecnego stanu. |
| | | Phil Coulson
Liczba postów : 35 Join date : 25/03/2017
| Temat: Re: Skrzydło szpitalne Czw Lip 26, 2018 8:45 am | |
| Życie agenta S.H.I.E.L.D. nie było proste. Wymagało dużo poświęcenia, a także posiadania świadomości, że każdego dnia ryzykuje się własne zdrowie i życie. Oczywiście dla dobra ludzi, ale nie tak ostentacyjnie, jak robili to zamaskowani bohaterowie. Agent nie zyskiwał takiego rozgłosu… Był szary, był jednym z wielu, był jedynie małym trybikiem w wielkiej maszynerii. A awansując jedyne co zyskiwał, to więcej obowiązków i odpowiedzialności. Był przydzielany do cięższych zajęć i o wiele więcej mógł zawalić. Jak w każdej organizacji militarnej, tak i tutaj człowiek musiał zmagać się z trywialnymi, a zarazem bardzo poważnymi problemami dnia codziennego. Phil jednak przywykł do tej presji. Do wyrzeczeń, które stawiały na jego drodze coraz wyższe poziomy. A dzięki temu stał się i najlepszy w tym, co robi. A co robi? Czasami miał wrażenie, że wszystko. Będąc tylko nieco niżej niż szef organizacji często zajmował się tym, na co Fury akurat nie miał czasu. Chociaż nordyccy bogowie mają za dużo czasu, więc raczej robi to, co Odyn akurat mu podrzuci. Więc czemu zajmuje się agentką ledwo poziomu czwartego? Poniekąd dlatego, że miał miękkie serce i dla każdego chciał coś zrobić. Ale większe znaczenie miało to, że owa agentka była reliktem. Zabytkiem Drugiej Wojny Światowej. A najwyraźniej jemu, jako agentowi starej daty, pasowało dawanie takich spraw. Nie narzekał, bo chyba faktycznie to lubił. Poznanie Kapitana Ameryki było marzeniem, ale dowiedzenie się więcej o tamtych czasach od kogoś, kto w nich żył było równie interesujące. Na razie jednak musiał skupić się na pracy. Zapukał do sali, na której leżała Barnes i po chwili uchylił drzwi zaglądając do środka i przyprawiając ją o zawał serca obecnością agenta tak wysokiego stopnia uśmiechnął się łagodnie do zranionej. - Witaj, Rebecco. – postanowił zacząć od milszej części spoufalając się. Pracowała w S.H.I.E.L.D. już pięć lat, więc nie raz mogli się chociaż przelotnie spotkać, a na pewno każde z nich było kimś, o kim warto było chociaż słyszeć. Chociaż Coulson pozostawał skromny jeśli chodzi o renomę Agenta 10. – Jak zdrowie? – spytał wchodząc głębiej do pomieszczenia. Oczywiście dowiedział się już wcześniej od lekarza, ale wolał usłyszeć i od niej jak się miewa. Ze zwykłej troski o jej stan zdrowia. Misja natomiast nie poszła tak źle, bo raport od niej także przeczytał wcześniej, by od razu przechodzić do opieprzu. |
| | | Rebecca Barnes Strażnik Chatboxa
Liczba postów : 144 Join date : 09/03/2018
| Temat: Re: Skrzydło szpitalne Nie Lip 29, 2018 11:34 am | |
| Barnes podobało się życie szarego agenta, z dala od prasy i rozgłosu. Faktycznie czasami przychodziła myśl ''przecież nikt nie wie o tym, co robię dla tych wszystkich ludzi, nikt mnie nie docenia'', ale na krótko. Wystarczyła świadomość, ile dobra się zrobiło dla miasta. Ilu niebezpiecznych ludzi trafiło zza kratki i już nigdy więcej nie skrzywdzi nikogo. Poświęcenie. To było coś, co każdy wymagał w pracy o takim charakterze. Nie tylko oczekiwano, że poświęcisz swoje życie dla dobra społeczeństwa. Nieraz to nie wystarczyło. Im wyżej jesteś w hierarchii, tym mniej masz czasu dla rodziny i przyjaciół. A czasami trzeba ograniczyć kontakty z najbliższymi do minimum. Gdyby ktokolwiek z nich dowiedział się o byciu agentem...mogłoby być niebezpiecznie. Całe szczęście Becca nie posiadała bliższej rodziny. Brat, James, od lat był martwy. Jego grób pozostawał pusty, ciała nigdy nie odnaleziono. Ukochany zginął jeszcze podczas drugiej wojny światowej. Nie mówiąc już o fakcie, że nikt z nich prawdopodobnie nie przeżyłby do dnia dzisiejszego. I żaden nie przeżył oprócz brata, który stał się morderczą maszyną do zabijania Rogersa. Człowieka, który był jej najbliższym przyjacielem i którego, można śmiało powiedzieć, wychowała. Phil śmiało mógł wykorzystać okazję do zapoznania się z dawnymi czasami, a co więcej - by poznać jeszcze bliżej swego idola, Kapitana Ameryke. Spełnienie marzeń! Rebecca faktycznie na moment zamarła szczerze nie wiedząc czy wolałaby nadopiekuńczego Rogersa, czy szefostwo na głowie, podnosząc się na łokciach. - Dzień dobry. Dobrze pana widzieć, jestem szczerze przestraszona zadziwiona. Czemu zawdzięczam tę wizytę? - Uśmiechnęła się delikatnie. Nomad lubiła używać per ''pan'', podkreślając szacunek do słynnego Agenta 10. Może i nie obnosił się z tym, ale nie można ukryć, że każdy był pod wrażeniem jego dokonań. A szczególnie Rebecca. - Zawsze mogło być gorzej. Nie takie rzeczy już się przeżyło. O czym powinien wiedzieć Phil ''będąc na Tahiti'' Dwie rany postrzałowe. Miałam szczęście. Agent Smith szybko zareagował, zatrzymując Domovoy'a. Kto wie, jakby to się skończyło, gdyby nie on. - Musiała pochwalić tych ludzi. Naprawdę cieszyła się, że to właśnie ich przydzielono do tej misji. O czym wspomniała oczywiście w raporcie. Może gdyby nie ta staruszka, która uznała agentów za złodziei, zadanie zostałoby wykonane błyskawicznie i bez żadnych strat. W końcu plan zakładał szybkie i ciche złapanie mężczyzny. - Ten świat nie przestanie mnie zaskakiwać. Wpierw budzę się po ponad sześćdziesięciu latach w całkowicie innych czasach. Dowiaduje się o ludziach z super mocami i niezwykłej technologii. Zostaje agentem. I gdy wszystko wydaje się układać, wracać do względnej normalności, pojawia się przyjaciel z moich czasów, który jak się okazuje, został wybudzony gdzieś miesiąc temu. I co więcej, spotkałam go na cmentarzu przy własnym grobie. Wielki bohater narodowy. Zaskakujące, że pamiętał o moich urodzinach, o których niemal sama zapomniałam przez to wszystko - zatoczyła okrąg dłonią, gestykulując. Rozgadała się. Najwyraźniej potrzebowała rozmowy, a Phil wydawał się odpowiednią do tego osobą. Darzyła go pewną sympatią. Właściwie, czy Phila dało się nie lubić? - I tego samego dnia mogłam zginąć. Cudownie - zaśmiała się cicho, zaraz nieco krzywiąc twarz, przez zbyt gwałtowne poruszenie opatrzonym barkiem. |
| | | Phil Coulson
Liczba postów : 35 Join date : 25/03/2017
| Temat: Re: Skrzydło szpitalne Pią Sie 24, 2018 5:37 pm | |
| Była młoda i miała okazję poznać inne osoby teraz, w teraźniejszości. Bycie z czasów drugiej wojny światowej wcale nie izolowało jej od obecnego społeczeństwa, a miała czas i możliwości przebywać już poza obiektami S.H.I.E.L.D. po nadrobieniu najistotniejszych rzeczy. No i niekoniecznie chodziło o zaprzyjaźnianie się z takimi piernikami jak Coulson, bo obecny przekrój społeczeństwa jest tak zróżnicowany, że na pewno nawet dwu metrowy kosmita z przyszłości spotkałby kogoś, kogo nazwałby przyjacielem. Chociaż to bardziej zaleta mieszkania w USA, które było znane z tolerowania naprawdę przeróżnych ekscentrycznych rzeczy. - Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz. To chyba nie zbrodnia? – spytał miło uśmiechając się przy tym. Nie dziwił się jej jednak, bo w agencji raczej rzadkością było przychodzenie gdzieś bez konkretnej sprawy do załatwienia. Sam rozumiał to doskonale, ale w tym przypadku faktycznie chciał jedynie sprawdzić jej stan. Ha! Tutaj nie musiał odwiedzać tego uroczego miejsca. - Na pewno zostanie to odnotowane w jego aktach. Jednak ty także świetnie się spisałaś. – dodał. W końcu udało się złapać Domovoya i to przy całkiem niewielkich stratach. A staruszka? Cóż, mogło się zdarzyć nawet najlepszym wpaść w taki sposób. Pewnie gdyby byli oddziałem SWAT pełnym znanych ludziom emblematów, to jakoś mniej narażaliby się na zdemaskowanie ich położenia przez postronne osoby. Chociaż oczywiście bardziej rzucaliby się w oczy celowi i jego pomocy. - Uwierz mi, lepiej być zawsze gotowym na najdziwniejsze rzeczy. – Na przykład nordyckich bogów w zasłonkach mamy i młotkiem miotającym piorunami… Tak, zdecydowanie Phil miał ciekawą pracę i w życiu chyba nie byłoby już nic, co mogłoby go naprawdę zdziwić poza nastolatkami. Zostawił jednak w domysłach swoje poprzednie zdanie i postanowił usiąść obok Barnes zajmując chwilę rozmową z nią. - Wybacz, niestety nastąpiły komplikacje uniemożliwiające powiedzenie wam o sobie. Tuż po rozbudzeniu Kapitana było Otwarcie i potem nie było zbyt wiele czasu na takie rzeczy, bo każdy kto mógł zajmował się naprostowaniem sytuacji z ucieczką takiej ilości więźniów. – wyjaśnił chcąc usprawiedliwić swoje działanie. Faktycznie powinni oboje zostać o sobie poinformowani, ale Coulson, który miał w swoich obowiązkach zajmowanie się Kapitanem Ameryką, musiał się jeszcze zmierzyć z możliwymi konsekwencjami dziwnego zajścia w Sześcianie, Dużym Domu, Krypcie i na Tratwie. - No, przynajmniej nie możesz powiedzieć, że twoje życie jest nudne. – zauważył chyba jedyny pozytyw w życiu agenta. Jeśli lubiłeś życie na krawędzi pełne niebezpieczeństw gwarantowanych każdego dnia, to ta praca była dla ciebie! |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Skrzydło szpitalne | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|