Shuri
Liczba postów : 12 Join date : 10/04/2018 Skąd : Wakanda
| Temat: Brzydka, jeszcze brzydszy i szczeniaczek [Mantis & Drax] Pią Cze 01, 2018 7:07 pm | |
| Kiedy twoim zadaniem jest obrona kosmosu, nie masz łatwego życia. Tak wielka przestrzeń nie jest łatwa do ogarnięcia i nie wszędzie można pomóc, nawet przez prosty fakt nie dotarcia na czas, choć ten był inną rzeczą w przestrzeni kosmicznej. Nie zmienia to faktu, że we wszechświecie jest nieskończona ilość miejsc, a ich była tylko szóstka. Po prostu nie dało się być wszędzie. Jednak nawet przy tylu miejscach, od ratowania kosmosu trzeba czasami odpoczywać. To był ten moment, kiedy chwilowo nic się nie działo, a Strażnicy Galaktyki mieli chwilę na zaczerpnięcie oddechu. Wszyscy rozeszli się, zajmując sobą. Mantis jednak nigdy nie wiedziała co zrobić w takich sytuacjach. Była przyzwyczajona do służenia swojemu panu i nigdy nie robiła „swoich rzeczy”. Nie miała żadnej rozrywki przy której mogła się odprężyć. Dlatego po prostu krążyła po statku. Nie było tu zbyt wiele pomieszczeń do zwiedzenia. Zwłaszcza, że część była prywatnymi pokojami każdej osoby (i te ją najbardziej ciekawiły, bo przecież każda personalna rzecz dawała dużo informacji o drugiej osobie, ale szanowała prywatność innych). Nie mając już jednak co ze sobą zrobić, postanowiła wrócić do miejsca, gdzie najczęściej przebywała. Nie miała własnego pokoju. Nie był jej potrzebny. Kiedy nie krążyła po statku, siedziała w głównej części. I właśnie tam weszła, rozglądając się czy ktoś także nie postanowił spędzić trochę czasu w tym miejscu. Nie zauważyła nikogo, więc sprawdziła czy nikt nie nadał jakiegoś komunikatu lub sygnału alarmowego. To zwykle ona odbierała wiadomości, nie mając nic do roboty w wolnym czasie. Nic jednak się nie działo. Westchnęła, czując się trochę samotnie. Niby znała teraz tyle osób, ale momentami bardzo odczuwała to jak nie ma nikogo bliższego. |
|
Black Bolt
Liczba postów : 18 Join date : 02/09/2017
| Temat: Re: Brzydka, jeszcze brzydszy i szczeniaczek [Mantis & Drax] Sro Cze 06, 2018 5:10 pm | |
| Drax nie lubił momentów nic nie robienia. Choć nie do końca, nie przeszkadzały mu przerwy, ale nie znosił gdy musiał przebywać we własnym towarzystwie. Gdy tak się działo, wracały do niego wspomnienia, których nie chciał pamiętać. Owszem, wspomnienie piękna Hovat i uroku Kamarii na moment potrafiły rozjaśnić mu dzień, by zaraz przyciągnąć za sobą moment ich śmierci. Ronan był już martwy ale to jakoś nie zaspakajało sumienia Draxa Niszczyciela. I choć teraz na cel obrał sobie Thanosa, który był głównym odpowiedzialnym za śmierć jego największych miłości, to podskórnie czuł, że jego wendeta nie ma najmniejszego sensu. Że nie ukoi poranionego serca i nie da odpowiedniej satysfakcji. Wyszedł więc ze swojego pomieszczenia, poganiany widmami jego bliskich, byleby tylko móc zająć umysł czymś innym lub kimś innym. Rozmowy, bliskość innych członków pozwalała na to, na co nie miał szans mając wyłącznie siebie. Spokój. Choć Drax nigdy o tym nikomu nie powiedział, Strażnicy byli dla niego jak rodzina. Z nimi czuł się zawsze komfortowo. Był... szczęśliwy. Z nimi nawet myślenie o jego kochaniach nie sprawiało aż tyle bólu. Zatrzymał się w wejściu do głównego kokpitu, widząc Mantis, robiącą coś przy ekranie. Jej brzydka, przynajmniej w jego odczuciu estetyki, twarz skupiona była na sprawdzaniu po raz kolejny czegoś. Mimo to, kojarzyła mu się z jego śliczną Kamarią przez swoje zachowanie. Dlatego czasami zdarzało mu się próbować ustawić siebie w jej oczach jako autorytet. Z różnym skutkiem. - Coś jest? - Te pytanie zasugerowała mu jej reakcja. W końcu, przecież normalnie każdy cieszył się z dnia wolnego. |
|