|
| Autor | Wiadomość |
---|
Pani Kar Kapryśna Pani.rar
Liczba postów : 619 Join date : 10/12/2016 Skąd : Mroczny wymiar
| | | | Gość Gość
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Nie Sty 07, 2018 8:28 pm | |
| Chris mimo lekko przymkniętych powiek doskonale widzial spojrzenia, którymi raz za raze obrzucali go pozostali członkowie zespołu i... Nie podobały mu się. Byly takie oceniające. Juź go zaszufladkowali, co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości. Diagnoza zapewne też była jednoznaczna - pijak, lewar i nic dobrego. Nikt, kto mógłby się przydać do czegokolwiek. Prawda była jednak inna... Prawdą było, że S.H.I.E.L.D. nonszalancko i bez najmniejszych skrupułów ściągnęło go z urlopu, przeszkodziło w radosnym upijaniu się w barze w mieście, w którym przyszedł na świat. Tarcza skutecznie przeszkodzila mu również w nawiązaniu znajomości z tą... Jak jej bylo? Domino? Chyba tak... Tak czy inaczej teraz agent Quwetka był zaskoczony, że Oneshot ma kaca. A czego innego się spodziewali? Byłoby raczej zaskakującym i niepokojącym gdyby rzeczonego kaca nie miał. Nie był pewny, ale zbyt szybkie trzeźwienie mogło być objawem jakiejś choroby albo mutacji. Cóż, jemu taka akurat modyfikacja nie przypadła w udziale i chwała za to naszemu Stwórcy. Sama wizja tego, ile musiałby wydać, by poczuć, że ma "w czubie" przyprawiala go o ból głowy. Oczywiście metaforyczny. Fizycznie czuł się dobrze. Czymkolwiek był specyfik, który mu zaaplikowano, zdziałał prawdziwe cuda. Shot omiótł wzrokiem otaczających go ludzi. Tak, gadać potrafił każdy, ale pieprzenie o notariuszach i rychłych zgonach nie wnosiło absolutnie nic. On sam jakoś się nie ubawił. Wolał się wyciszyć, poukładać myśli, zrelaksować się "póki na to czas" jak mówił tekst jednej z polskich piosenek. Zaprzątanie sobie głowy zagadnieniami typu "czy uda się przeżyć" obecnie nie mialo sensu. Mogło jedynie podkopać morale. Nie chodziło o to, że się nie bał. Chodziło o to, że starał się jeszcze o tym nie myśleć. Jeszcze nie. Kiedy dotrą na miejsce.... Będą mieli dość czasu na zadręczanie się. Albo i nie... Się zobaczy. Jak na razie, z calej tej porąbanej drużyny pierścienia spodobala mu się ta rudowłosa. Nie dlatego, że wyglądała całkiem nieźle, ale dlatego, że właśnie nie pierdoliła bez sensu... Piosenka powoli dobiegała końca. Leniwym ruchem wysunął jack z gniazda w telefonie dając rozbrzmieć kilku ostatnim linijkom tekstu: Come the judgement day, on the bloody morning after.... One tin soldier rides away. Westchnął ciężko i przeniósł wzrok na agenta prowadzacego, który właśnie wymienił imiona i nazwiska osób mających dowodzić. Nic mu to nie mówiło. Jakieś uściślenie? Cokolwiek? Nie? Nic? Jak do tej pory nie rozdano im samoprzylepnych karteczek z imionami, ale może i na to przyjdzie odpowiedni moment. Najważniejsze, że to nie on miał brać odpowiedzialność za powodzenie tej eskapady. Nie chcialby dźwigać takiego brzemienia. Jedno potknięcie, jedna zła decyzja i cała impreza idzie się jebać. Pogratulowal w duchu tajemniczemu doktorowi Leonardowi i doktor Hannah. Świetna fucha. On sam... Miał zamiar nie rzucać się w oczy bez potrzeby i robić po prostu swoje. Tak jak zawsze: Możliwie skutecznie i w zgodzie ze swoją moralnością. Wiedział, że reszta spisała go na straty, ale on miał szczery zamiar przeżyć. Głównie dlatego, że miał dla kogo. Z małej kieszonki wydobył niec wymięte, eytarte zdjęcie Isabelle. Ukrył je skrzętnie w przymkniętej dłoni, by ukryć je przed wzrokiem ciekawskich i przyglądał dlugo w milczeniu. Jego twarz pozostawała niemal niezmieniona. Niemal, bowiem kąciki jego ust drgnęły delikatnie, uniosły się nieznacznie. Nawet sama zainteresowana nie wiedzkała, że je ma. A potem.... Potem znowu je schował do tej samej kieszeni, zapiął ją i oparł potylicę o zimny metal ściany samolotu... |
| | | Black Widow Cichociemna
Liczba postów : 61 Join date : 19/12/2016
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Pią Sty 12, 2018 6:59 pm | |
| Wdowa nie była przekonana do tej całej zbieraniny. Oczywiście nie mogła nic powiedzieć o ich zdolnościach, ale patrząc na ich zachowanie, miała pewne obawy. Przynajmniej część zadawała pytania na miejscu, może jednak nie będzie tak tragicznie. Co prawda dodatkowe okraszone specyficznym humorem, ale była dosyć przyzwyczajona do tego typu humoru. Nawet aż za bardzo. Jednak to nie była sprawa do myślenia o tym teraz. Jak widać nie tylko musieli współpracować, ale to jeszcze pod kontrolą naukowców. Ze wszystkich osób w TARCZY, których mogli im przydzielić, wybrali naukowców. TARCZA musi ich albo bardzo nienawidzić, albo mieć niesamowite poczucie humoru, albo pokładać zbyt wiele wiary w ich umiejętnościach. Nie żeby podważała umiejętności wybranych osób, lecz sytuacja naprawdę nie pozwalała na zbyt pozytywne myślenie. Czy agencja naprawdę nie mogła wybrać im kogoś kto ma jakiekolwiek szanse na tej misji? W trakcie podróży Natasha próbowała zorientować się dodatkowo w sytuacji na tyle, na ile to możliwe – znaleźć informacje, których nie dowiedzieli się od agenta Quatermaina, a które były dla niej dostępne z baz danych TARCZY. Nie wdawała się w rozmowy z innymi. Jeśli jakieś się pojawiały, przysłuchiwała się, o ile rzeczywiście dotyczyły misji, a nie były dla niej niczym nieistotnym. Czas jakoś jej mijał, jak to zwykle u niej przy takiej okazji. Zajmowanie się sprawami dotyczącymi misji dawało jej najlepsze zajęcie, a też dzięki temu mogła się lepiej przygotować. Co z tego wyniknie będzie się można już wkrótce przekonać. |
| | | Hunter
Liczba postów : 94 Join date : 22/06/2017 Skąd : Z równoległego wymiaru
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Czw Sty 18, 2018 6:39 pm | |
| Podanie kolejnych członków grupy, a zarazem liderów, tylko utwierdziło go w przekonaniu, że agencja wysyła ich na pewną śmierć. Nie znał co prawda żadnego z doktorów, ale jakoś wątpił w ich zdolności przywódcze i bojowe. Bycie liderem było trudną sprawą. Musiano umieć myśleć trzeźwo podczas stresującej sytuacji, wymyślać plan i odpowiadać za resztę grupy, jak i podjęte zadania. Ale chociaż to nie on będzie wypełniał raporty o zgonie kilku agentów... Zatem zadaniem reszty będzie ochranianie doktorków, pośrednio ochranianie Felicity, a na dodatek jeszcze walka z chodzącym Mengele, bo słysząc liste wymienianych specyfików był pewien, że conajmniej 5 z 6 były... Zabójcze. Licząc, że panna Vapor mogła być na dodatek małym chemikiem, to pewnie sporo na sobie mogła eksperymentować i odtwórczych gazów. A przecież jeszcze byli tam inni. Maszyny bywały zwodnicze i godzina powietrza wydawała się bardzo niewielkim zasobem... Dyskretnie rozejrzał się, ale nikt nie kwapił się do podniesienia ręki po pytaniu o wykwalifikowanego chemika. Nagle nikt w tym towarzystwie złoczyńców nie wydawał się łatwy, ale hej, gdzie byłaby zabawa, gdyby umarli na jakieś nudnej misji od mięczaków? Po chwili zastanowienia... Musiał jednak przyznać racje Felicity. To wszystko wyglądało jak oryginalny początek do jakiejś Piły XVIII! Niestety nie tylko z powodu gry z geniuszem, ale wysokiego ryzyka stracenia życia i braku współpracy drużyny. W sumie aż dziwne, że Quentin nie wyskoczył zaraz po przeczytaniu ich pseudonimów z tekstem: You wanna play a game? To zdecydowanie by pasowało! Teraz też nie bardzo mieli, jak się wycofać... - Mam wrażenie, że są tutaj więksi od nas frajerzy. - szepnął do swojej blondwłosej towarzyszki. Nie chciał nikogo pokazywać palcem, ale już po jego pytaniu o notariusza można się było domyślić, że brak odpowiedzi dyżurnego wcale nie był wywołany niedosłyszeniem. Na dodatek... Trudno było nie szufladkować kogoś, kto wolał sobie posłuchać Zenona Martyniuka w słuchawkach zamiast słuchać dodatkowych informacji. Trzeba przyznać, że poprzednie zadawane przez Nyxa pytania nie były wcale takie głupie. Ale cóż, hipokryzja to choroba cywilizacji i oczywiście szufladkowanie ciebie było złe, ale innych już tak. Nikolaja chociaż brzmiał jak żartowniś i błazen oraz dramatycznie podchodził do misji, to był agentem, ba! Avengersem. Umiał walczyć i na pewno tak jak i innym nie zależało mu na własnej śmierci. Miał sporo dystansu do siebie i dlatego pozwalał sobie na te ponure poczucie humoru. On po prostu wolał gadać! I nie tylko on... Czy Felicity też nie deklarowała mu swojego czarnego humoru? Czy i Wdowa takiego nie miała? Odruchowo pzeniósł wzrok na milczącą rudowłosą. Nawet ani razu nie usłyszał jej głosu... Ale może w końcu Wdowa ustaliła sobie kolor dialogu? Fury powtarzał mu, że jest podobny do ojca, ale naprawdę chciał znaleźć coś wspólnego z matką. Cokolwiek! Tak czy inaczej, w większości osobiste przemyślenia nie miały znaczenia... Byli agentami Tarczy nie bez powodu. Znali się na swojej pracy, nawet jeśli do zadania wybrała ich maszyna losująca. Nie mogli przenosić własnych odczuć na innych. W takim wypadku faktycznie daleko by nie zaszli. - Hmm... Samson? Ten którego dokumenty mamy zabrać? - rzucił ni to do Quentina, ni to do innych. Nie umiał siedzieć cicho, kiedy akurat od tego nie zależało powodzenie misji... A na razie tylko lecieli. - Przy okazji, bo chyba nie było czasu. Hunter to mój pseudonim. - Na pewno będzie istniała komunikacja w tych ich skafandrach, a współpraca wymaga czasem rzucenia pseudonimu dla uściślenia kto ma coś zrobić. Nie każdy drogą dedukcji mógł do tego dojść. I kto jeszcze w tych czasach mówi "sztos"?! |
| | | Arrow
Liczba postów : 59 Join date : 20/09/2017
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Wto Sty 23, 2018 5:21 pm | |
| Ciężko nie być kimś, kto szufladkuje ludzi, kiedy patrzy się na takiego Chrisa - totalnie nie przygotowanego teraz do misji, przynajmniej według Felicity, która jakby nie patrzeć, w każdej chwili mogła mu się włamać do tego głupiego telefonu i włączyć coś, co mogłoby go nieco rozbudzić. Może jakaś muzyka klasyczna? Koncert Chopinowski? Zanim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, wyciągnął słuchawki, więc jedynie skupiła swoją uwagę na innych i na samym agencie prowadzącym. Schyliła lekko głowę, niczym studenciak szybko klikając na telefonie. Zdołała pobrać akta ich towarzyszy i... to nadal nie brzmiało dobrze. Potrzebowali kogoś super. Nie super w znaczeniu świetny wojownik, ale super w znaczeniu - niech ma, kurwa, jakąś moc. Cokolwiek. Zmiana przeciwników w lody, to brzmi super. Nie mieli chemika, więc spadało to na nią. Świetnie, tego jej brakowało. No cóż, przynajmniej wiedziała, że Vapor ogarnia tylko gazy naturalnie występujące. Podobno. Niech będzie, jak to mówią; ryzyk-fizyk. - Tsa. Oby, nie zamierzam umierać przez jakąś chemiczną pindę i jej koleżków ze stali. - Stwierdziła dumnie. Jako chemik, czuła się wezwana do tablicy i zaczynała traktować Vapor jak swoje nemezis. Zamierzała jej skopać dupę iperytem, którego... wiedziała, że nie dostanie, ale nie bez powodu była geniuszem! Chociaż nie. Gazy mogły być nieskuteczne..., ale może inne metody? Mogłaby tak załatwić też laskę od roślin i w teorii przynajmniej osłabić tanki. - Masz strzały wybuchowe, prawda? - Spojrzała na Huntera, olewając na razie resztę. Nie mieli nic, co mogłoby jej pomóc, podczas kiedy w tej pięknej, blondwłosej głowie kształtował się jakiś plan, który zakładał przeżycie. - Oprócz maski przez którą się udusimy jeśli tamta laska potrafi łączyć atomy powietrza z atomami gazów, broni której nie można do końca ufać i wizji godnego pogrzebu, mogę prosić o glin, szklane pojemniki, kwas naftalenowy i paliwo czy nie do końca? - Przeniosła wzrok na agenta prowadzącego, czekając na jego odpowiedź. Bez tego... musieliby kombinować z samym paliwem, które na pewno jest w środku. |
| | | Nyx
Liczba postów : 40 Join date : 16/07/2017 Skąd : Z zadupia
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Nie Sty 28, 2018 7:07 pm | |
| Zaczęło się przygotowanie do walki, do bitwy. DO śmierci. Oddychaj, powtarzają. Pamiętaj o oddychaniu. To wszystko opiera się na oddychaniu, nieprawdaż? No i zatrzymaniu śniadania w brzuchu, gdy nagle jesteś do góry nogami i musisz się orientować w przestrzeni. O drugim otworze nie wspominając. Misja zapowiadała się na drogę przez mękę. Zero współpracy... poza dwojką. Tym Hunterem i jasnowłosą. Oni zapewne się znają, zatem między nimi współpraca nastąpi. Sam zaś wiedział, że Black Widow działa zazwyczaj solo, jeśli nie ma w pobliżu kogoś z jej drużyny. Pytanie, jak to będzie wyglądało teraz, nieprawdaż? -Nyx. Miło poznać na ścieżce do śmierci-Odparł Gregor na wzmiankę o pseudonimie. Więc to ten moment "spoufalamy się przed śmiercią"? Okej. Czemu by nie, może wylądują razem w zaświatach i będzie ciekawie. Zawsze jakiś plus, no nie? Sztylet migotał w dłoni Nyxa, gdy ten nim obracał. To go zawsze uspokajało, zwłaszcza przed akcją. ~Osiem kręgów, droga wojownika. Trzy łączone linie... A jak wyjdzie, wszyscy wiemy.~Myślał, z uśmiechem na ustach. Przesunął dłonią po włosach i chwycił kaptur, nakładając go. Przyłbica opadła na twarz, chroniąc jego oczy i nos przed ciosami. Był gotów. Chyba. Nigdy nie wiadomo |
| | | Pani Kar Kapryśna Pani.rar
Liczba postów : 619 Join date : 10/12/2016 Skąd : Mroczny wymiar
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Czw Lut 01, 2018 6:04 pm | |
| Quentin zareagował dopiero na pytanie Felicity, które było wyraźnie skierowane do niego. Obejrzał się na kobietę, jakby upewniając się, kto konkretnie je zadaje. - Tak, oczywiście. Powinniśmy mieć to w bazie wypadowej, przy której właśnie lądujemy - odpowiedział jej spokojnie, trochę zainteresowany, co takiego kobieta planuje z tym zrobić. - Uwaga, lądujemy! - rozległ się głos pilota i, po drobnym trzęsieniu, statek zajął miejsce. Drzwi na powrót otwarły się, wpuszczając do statku gorące, pustynne powietrze i jasne promienie słońca. Gdy w końcu wyszli, mogli zauważyć na prawo od siebie ogromny statek-bazę, który najpewniej miały ich wyposażyć w elementy niezbędne do przetrwania tej misji. Gdy jednak zerknęli w lewo, zamajaczyła im przed oczyma malutka sylwetka budynku, rzucająca złowróżbny cień o zielonej poświacie, którą przez blask słońca ciężko było zauważyć. Wyglądał na opuszczony, ale była to pozorna cisza przed burzą. Na szczęście jednak znajdowali się dobre tysiąc metrów od promieniotwórczego pola. - Nie oddalajcie się sami - poinformował ich Quentin, samemu na chwilę odchodząc, by złapać jednego z kręcących się w pobliżu agentów, zainteresowanych najwidoczniej tym, kto się pojawił. Najwidoczniej poprosił wtedy o wspomniane przez Felicity elementy, bo wskazał w jej stronę. Po chwili się rozeszli, a agent, który ich tu przywiózł, znów do nich podszedł. W międzyczasie mogli zauważyć wysokiego, silnie umięśnionego i zielonowłosego mężczyznę, który podszedł do nich, uważnie im się przyglądając. - Witam państwa, nazywam się Leonard Samson. To wy zostaliście wybrani do naszej misji? - Było to pytanie retoryczne, a mężczyzna przesunął spojrzeniem po wszystkich zgromadzonych, aczkolwiek jego mina nie zdradzała, co konkretnie teraz pomyślał. - Owszem. Postaraj się ich wszystkich nie pozabijać, doktorze - poinformował go, chyba żartobliwie, Quentin, ściskając jego rękę, po czym wrócił na statek, którym przywiózł zgromadzonych, zabierając się z powrotem do głównej bazy. - A więc, skoro już tu jesteście, pozwólcie za mną. Moja towarzyszka dołączy do nas za około pięć minut, w tym czasie wyjaśnię wam co i jak. - Samson odwrócił się do nich plecami, kierując się w stronę jednego z latających molochów, przy których nawet tak wielki człowiek wydawał się malutki. Gdy tylko znaleźli się w środku, znów przywitała ich klimatyzacja, a Samson zaprowadził ich do pomieszczenia wyposażonego w trzy symetrycznie ustawione, podświetlone blaty o kształtach zbliżonych do trapezu z zaokrąglonymi kątami. Można było tu też zauważyć kilka drzwi, wychodzących z pomieszczenia. Na blacie leżącym na lewo od drzwi leżały, zapakowane w plastikowe worki z napisanym rozmiarem, kombinezony w liczbie dwukrotnie większej niż ilość członków wyprawy. Nie przypominały jednak typowych strojów chroniących przed promieniowaniem. Były wykonane z czarnego, przylegającego materiału, który ciągnął się aż przez włosy, zostawiając wolną tylko twarz. Samo zapięcie składało się z suwaka sięgającego od krocza do mostka, który dodatkowo trzeba było zakryć dodatkowym pasem materiału na piersi na rzep i dodatkowo zapiąć specjalnymi sprzączkami do reszty stroju. Obok zebranych strojów dało się zauważyć specjalne maski z filtrem, które najwidoczniej miały zabezpieczać ich drogi oddechowe, jednak tych było równo siedem. - To specjalne stroje, które nie powinny blokować waszych ruchów i zdolności podczas używania, jednocześnie zatrzymując promieniowanie. - Tu wskazał jedno z przejść,którym agenci mogli dostać się do jednej z dwóch przebieralni, oczywiście podzielonych na płeć, które przypominały standardowe szatnie agentów. - Tam macie przebieralnie, strój powinien dokładnie przywierać do ciała, więc gdybyście poczuli luz, natychmiast weźcie mniejszy, ale jeśli wybierzecie wystarczająco bliski waszemu rozmiar, kombinezony powinny się dopasować. Spokojnie się przebierzcie i wróćcie tutaj - wyjaśnił, podchodząc do środkowego stołu i wciskając jakieś przyciski. Gdy agenci wrócili, mogli zauważyć holograficzny plan Sześcianu, lewitujący nad stołem, Leonarda, lekko opartego o stół i wyraźnie obserwującego wchodzących, oraz wysoką, czarnoskórą, muskularną kobietę, pokrytą na całym ciele tatuażami tribal, o włosach ściętych na rekruta i brązowych oczach, ubraną w czarny podkoszulek, spodnie moro spięte pasem z olbrzymią klamrą z logo Tarczy i wysokie, ochronne buty, która obie ręce trzymała na klawiaturze. - Skoro jesteśmy wszyscy, poznajcie doktor Hannah Jones - stwierdził po odchrząknięciu i upewnieniu się, że wszystkie pięć twarzy się zgadzają. - Na pewno agent Quentin wprowadzał was w podstawy tego, co was czeka. Ja wyjaśnię wam dokładnie, o co chodzi. Zostaniemy podzieleni na dwie grupy: jedna, składająca się z pięciu członków, oraz druga, dwuosobowa. Zadaniem pierwszej grupy jest dostanie się do generatora promieni gamma, który stanowił zasilanie całego kompleksu, aby go wyłączyć, co pozwoli dostać się tutaj większym siłom TARCZY, aby spacyfikować więźniów - wyjaśnił Leonard, a agentka Jones wprowadziła koordynaty do komputera. Czerwona linia pobiegła przez wejście do budowli oraz sień, a potem skręciła w stronę ewakuacyjnej klatki schodowej, z pomocą której można było zejść poniżej poziom więzień, gdzie droga prosta jak w mordę strzelił prowadziła do zaświeconego na czerwono generatora. - Z kolei druga, w której koniecznie musi się znaleźć agentka Overwatch… - tu podniósł wzrok na Felicity - musi dostać się do poziomu naukowego, gdzie znajdowało się nasze laboratorium i zabrać stamtąd moje badania. Są w nich opisani nie tylko poszczególni więźniowie Sześcianu oraz ich specyfika, ale także opis narzędzi i prototypów, przy pomocy których możemy osłabiać mutanty gamma. Jednakże im dłużej pozostają w rękach Lidera, tym większe jest niebezpieczeństwo, że wykorzysta zgromadzoną tam wiedzę przeciwko nam. Musi się tym pani zająć za mnie ze względu na fakt, że Lider zrobi wszystko, aby uniemożliwić mi nawet zbliżenie do sekcji laboratoryjnej. No i ktoś musi wyłączyć generator bez wywołania zabójczej eksplozji. - Tym razem niebieska linia wyruszyła od wejścia, pokrywając się z czerwoną aż do momentu, gdy czerwona skręcała na ewakuacyjną klatkę schodową. W tym miejscu błękitna linia odwracała się o sto osiemdziesiąt stopni, kierując się na normalne schody dla pracowników, po czym, idąc w górę, docierała do sali laboratoryjnej i podświetlała ogromny komputer badawczy. - Może pani wybrać jedną osobę towarzyszącą z tutaj zebranych, która będzie pani pomagać w przedostaniu się do tego miejsca. Wiem, że to ciężkie zadanie, ale lwia część współpracowników Lidera na pewno będzie bronić generatora, więc musimy się dostosować do sytuacji. W razie, gdyby nasz plan rozdzielenia nie wypalił, najbliższa pani osoba jest zobowiązana się z panią udać i chronić najlepiej jak potrafi. - Samson spojrzał po zebranych czujnym wzrokiem. Hannah odczekała chwilę, nim sama zaczęła mówić. - Poza tym, aby nasza misja miała jakiekolwiek szanse powodzenia, będę potrzebowała pomocnika, który uda się ze mną do awaryjnego systemu kontrolnego Sześcianu. Tam powinniśmy dać radę zakłócić pracę systemów kamer i lokalizatorów oraz zostawić zapętlone nagranie korytarzy, które prowadzą do naszych celów. Wszystko jasne? - kobieta zadała tym razem pełnoprawne pytanie, patrząc po twarzach agentów.
Kolejka: Oneshot, Black Widow, Hunter, Felicity Smoak, Nyx |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Sob Lut 03, 2018 10:39 am | |
| Gdy tylko właz się otworzył, gorące powietrze udechyło Chrisa niczym zawodowy bokser. Naprawdę nie lubił skrajnych temperatur - zarówno upały jak i mrozy źle wpływały na jego samopoczucie z czego te drugoe znosił zdecydowanie lepiej od pierwszych. Tak po prostu miał... Powoli zszedł po rampie osłaniając dłonią oczy przed rażącymi promieniami rozżarzonej kuli gazowej zawieszonej wysoko na nieboskłonie. Omiótł okolicę wzrokiem i wcale mu się nie spodobało to co zobaczył... Majacząca w oddali konstrukcja przywosząca na myśl gigantyczny kamień nagrobny, statek S.H.I.E.L.D. , piasek i... więcej piasku... Piasek jak okiem sięgnąc. Poczuł się jak na jakimś pieprzonym planie "Nowej nadzieii". Aż chciałoby się powiedzieć "Nie tych droidów szukacie" albo może w tym wypadku "Nie tych agentów"? Westchnął cicho. Cóż było robić? Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. W absolutnej ciszy przyglądał się temu, jak agent Quaszkiet wita się z tajemniczym, zielonowłosym mężczyzną o posturze i budowie olimpijczyka. Dość szybko okazało się, że rzeczony atleta to wspomniany już wcześniej doktor Samson. Oneshot widząc naukowca wyraźnie uniósł brwi wcale nie usiłując ukryć awojego zaskoczenia. Zupełnie nie tego się spodziewał. Filmy nauczyły go, że wszelkiej maści mózgowcy byli wątli, mieli zapadnięte klatki piersiowe, ubierali się w białe fartuchy, zawsze ściskali menzurkę, nosili okulary o cienkich, okrądłych oprawkach, a całości dopełniały rzadkie, przetluszczające się włosy zaczesane na bok. Pff... Na ustach Pluviera wykwotł lekki uśmiech. Czy był rozczarowany swoją pomyłką? Nie, stanowocz nie. Raczej rozbawiło go to, jak po raz kolejny życie zweryfikowało jego poglądy. Stary a głupi. Leonard Samson przywodził na myśl innego Samsona - Tego biblijngo. Shot był święcie przekonany, że zielonowłosy dysponował niemniejszą siłą niż jego starotestamentowy odpowiednik. Tak czy inaczej, po krótkim i zwięzłym powitaniu Chris ruszy za nowym przełożonym w stronę mobilnego centrum dowodzenia Tarczy. Zaraz po wejściu do środka wszyscy mogli się przekonać, że tajna organizacja nie oszczędzała na takich udogodnieniach jak klimatyzacja. Shot sam nie wiedział co o tym myśleć. Z jednej strony zdawało się to rozwiązaniem dość oczywistym, z drugiej zaś przywodziło na myśł jakiś korpo - biurowiec? Jeszcze "praktyczność" czy już "wygodnictwo"? Nie był przekonany, z drugiej zaś strony nie był też to najodpowiedniejszy moment na tego typu rozważania. Zamiast tego wolał się skupić się na zaprezentowanych im kombinezonach. Trochę jak udziwniona pianka do nurkowania. Nie wyglądały szczególnie przekonująco ALE.... Czego by nie mówić, Tarcza zazwyczaj wiedziało co robi. Przynajmniej jeśli chodziło o dobrór i jakość sprzętu. Christopher wolał korzystać z własnego wyposażenia, ale wiedział też, że bez tego dodatku się nie obędzie. Miał być dopasowany i nie ograniczać ruchów więc... Może jakoś to będzie? Po niezbyt długim namyśle sięgnął po strój o odpowoednim rozmiarze. Do kompletu dobrał oczywiście maskę i z takim wlaśnie naręczem ruszył w stronę szatni. Nie była ona koedukacyjna. Szkoda. Mogłaby być. Kilkoma szybkimi ruchami wcisnął się w nowy mundurek. Dokładmie sprawdził zapięcia i naprężenie materiału. Miał przylegać, jednak nie uprzedzono go, że aź tak bardzo. Zdawać by się mogło, że jest jak druga skóra tylko sztuczna i dziwna. Na próbę wykonał kilka wymachód ramion, skrętów bioder, dwa skłony i wreszcie, na koniec wysokie kopnięcie, które w refularnym starciu zapewne dosięgnęłoby głowy przeciwnika o wzroście zbliżonym do Chrisa. Tak, zdecydowanie nie ograniczał ruchów. Na tym oczywiście nie zakończył przdbierania. Żarty się skończyły - musiał się przygotować. Kolejnym etapem było ponowne nałożenie swojego własnego kombinezonu bojowego. Bez nego ani myślał ruszać do walki. Nie, nie... Nie byłod niego uzależniony, ale okazywał się niezwykle praktyczny tak jak jego funkcje. Palce okryte rękawocami zaciągnęły pas. Dokładnie sprawdził kabury oraz spoczywające w nich Glocki. Granaty były na swoich miejscach - przypięte na tyle luźno, by móc sprawnie ich dobyć w razie konieczności, ale jednocześnie na tyle mocno, by nie pogubić ich w przy gwałtowniejszych ruchach. Jego dłoń spoczęła na rękojeści sztyletu. Dobył ostrza i oblizał je ostrożnie pokrywając cała klingę swoja śliną i co za tym szło, również jadem. Tak spreparowaną broń wsunął na powrót do pochwyprzytroczonej do jego łydki. Przeładował Marvelera. Mimo pozornego "wdupizmu" dość uważnie słuchał tego, co na temat przeciwników miał im do powiedzenia agent prowadzący. Z całej tej gromady dziwadeł martwił go jeden tylko oponent: Madman. Wraz z rozrostem i kak wspomniano zwiększeniem gęstości tkanek w oczywosty sposób jego i tak już wielka wytrzymałość musiałajeszcze wzrastać. Tak nakazywała sądzić logika, a skoro tak, to zadanie mu jakichkolwiek obrażeń graniczyłoby z cudem chyba, że... Z niewielkiej kieszonki wydobył pocisk zrobiony z Adamantium. Zważył go w dłoni i po głębokiej kontemplacji odłożył na miejsce. Naprawdę wolałby nie musiećgo używać. Głównie dlatrgo, że S.H.I.E.L.D. zawsze marudziło i zwlekało z wydaniem mu kolejnego. Jednak jeśli będzie musiał... Wreszcie, po dość długim czasie wrócił do głównej sali niosąc pod pachą maskę i swój własny hełm. Od razu zauważył, że grono zebranych poszerzyło się o kolejną osobę. Była to kobietaa... eemm... Zdecydowajie nie w jego typie. Tak możnaby ją określić najprościej. Oczywiście nie była tutaj po to, by mu się podobać i w drugą stronę tak samo. Ba! Nawet wolałby się jej nie podobać! Niemniej to właśnie ona była drugim z naukowców, którzy mieli przewodzić tej eskapadzie. Ona też właśnie zaczęła udzielać im bardziej szczegółowych wyjaśnień. Oneshot oparty ramieniem o jedną ze ścian skrzyżował ręce na piersi, przekrzywił głowę i wbił wzrok w panią Jones. Słuchwał uważnie, cierpliwie... Wszystko zdawało się jasne. Podział na dwie grupy oraz cele każdej z nich. Sam Chris nie miał najmniejszych wątpliwości, w którym zespole się znajdzie. Nawet wyjątkowy kretyn domyśliłby się, kogo za osobętowarzyszącą wybierze "Agentka Overwatch"i dałby sobie rękę uciąć, że będzie to ten pyskaty od testamentu. Nie pochwalał tego, ale nie miał zamiaru się wtrącać. Owszem, fakt że się znali z pewnością ułatwi im współpracę, ale łącząca ich więź... Przyjaźń czy cokolwiek ich łączyło mogła utrudnić ocenę sytuacji. Wpłynąć na ich poczynania i powodzenie misji. Nie krytykował tego. On sam miałby zapewne podobne problemy w analogicznwj sytuacji! Tak naprawdę nawet wolał, by blondynkę ochraniał jej znajomek. Była to naprawdę ogromna odpowiedzialność i gdyby to spartolił... Nie darowałby sobie tego ani on sam ani Tarcza. Gra szła o naprawdę wysoką stawkę. Najmniejsze potknięcie, jeden drobny błąd i wszystko pójdzoe się pierdolić. Kiedy doktor Hannah zapytała czy wszystko jasne jedynie skinął twierdząco głową. Będzie ciężko, ale ktoś miso to zrobić. Za to im płacili. |
| | | Black Widow Cichociemna
Liczba postów : 61 Join date : 19/12/2016
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Pon Lut 05, 2018 7:06 pm | |
| Gorący klimat nie był raczej zbyt dużym problemem dla niej, gdyż była zawsze przygotowana na wszelką pogodę. Co prawda przyzwyczajenie do chłodniejszego klimatu mogło dać się czasami we znaki, to jednak nauczyła się na tyle ignorować otaczające ją warunki, że nie powinno jej to przeszkodzić. Zresztą to i tak pewnie nie będzie miało znaczenia w tej misji. Po podejściu do drzwi, rozejrzała się po okolicy, choć zbyt wiele nie mogła zaobserwować. Żałowała, że nie może lepiej się przyjrzeć budynkowi, który obiorą już niedługo za cel, ale przy ich obecnym przygotowaniu nie było to aż tak niezadowalające. Jej uwagę w końcu zwrócił jeden z ich liderów misji. Musiała przyznać, że nie tego się spodziewała i w sumie była wdzięczna, że ten naukowiec okazał się innym niż pewnie wszyscy sobie wyobrażali. Może jednak mają jakieś szanse w tej misji. Takie minimalne. Gdy Samson ruszył, natychmiast poszła w jego kroki, podążając za nim. Zamknięte pomieszczenie z klimatyzacją było na pewno jakąś ulgą po upale na zewnątrz. Zawsze to jakaś odrobina oddechu zanim będą musieli się obawiać o swoje życie. Skupiła się jednak bardziej na obecnych informacjach, które dotyczyły ich kombinezonów. Po tym krótkim wstępie, podeszła do blatu, na którym leżały, wzięła wszystko czego potrzebowała i udała się do przebieralni, gdzie natychmiast zaczęła się przebierać. Strój nie był dla niej czymś nietypowym, gdyż przypominał jej typowy, w którym wykonywała większość zadań. W takim też najlepiej się czuła; nie krępowały i miała w nim swobodę ruchów, czyli wszystko czego potrzebowała przy bezpośrednich starciach. Mając go już na sobie, założyła resztę swojego sprzętu – pas z kaburami na broń, bransolety oraz wszelkie rzeczy do przechowania swojego typowego sprzętu. Upewniwszy się, że wszystko było na swoim miejscu, założone w odpowiedni sposób, wróciła do pomieszczenia, gdzie zobaczyła nową osobę. Kobietę, jak się niedługo później okazało, drugą prowadzącą tę misję. Było to kolejne miłe zaskoczenie. Ich szanse na przeżycie może rzeczywiście nie były aż takie nikłe. Kobieta jednak nie była czymś, co na długo zwróciło uwagę Natashy. Bardziej zainteresowana była planem Sześcianu, do którego szybko podeszła, przyglądając mu się uważnie i analizując dokładanie wszystko, co się na nim znajdowało. W międzyczasie oczywiście słuchała agentów, zapamiętując każdy szczegół. Nie robiło jej to różnicy do której grupy trafi, choć na pewno ochrona jednej osoby byłaby dla niej czymś, co prędzej przypominało jej typowe zadania niż praca w grupie. No może z wyjątkiem tego, że Felicity nie była bezbronna, w przeciwieństwie do osób, które chroniła w przeszłości. Jednak to nie ona decydowała, więc póki co skupiała się na wszystkich możliwych zadaniach. Kiedy w końcu agenci zakończyli wyjaśniać szczegóły planu, Romanoff nie oderwała wzroku od hologramu, milcząc przez chwilę. Plan wydawał się jasny, lecz zastanawiała ją jeszcze jedna rzecz. - Znamy położenie osób znajdujących się w budynku? A w szczególności Leadera i jego współpracowników? - spytała, przenosząc wzrok na Samsona i Jones. Nawet pojedyncze zlokalizowane osoby będą dobre, ale w ostateczności, z agentami jakoś sobie poradzą. Gorzej z ich głównymi przeciwnikami. Przy nich, efekt zaskoczenia byłby bardzo przydatny. |
| | | Hunter
Liczba postów : 94 Join date : 22/06/2017 Skąd : Z równoległego wymiaru
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Sob Lut 10, 2018 3:09 pm | |
| Jeszcze przelotnie zdołał sprawdzić kątem oka, co tym razem sprawdza Felicity. Były to akta, chociaż czasu wystarczyło tylko na sprawdzenie danych technicznych każdego z towarzyszy. Swoją drogą, informacje te okazały się całkiem praktyczne w dalszej części tej misji… Nim jednak dojdą do wyborów agentki Overwatch, znaleźli się nad spalonymi słońcem piaskach Nevady. Pamiętał, że właśnie w tej okolicy znajduje się Sześcian. Może więc zamiast tego atakowania fortecy lepiej pójdą sobie do jakiegoś kasyna? W końcu kawałek dalej znajdowało się cudowne Las Vegas! Nie? Szkoda… - Podstawowe strzały. – odpowiedział grzecznie na jej pytanie. Wybuchowe strzały były ulubionym typem broni i najczęściej były wykorzystywane w walce jako użyteczne. Na pewno pani od roślinek się nie spodobają, a i na innych coś się znajdzie w jego kołczanie. I już wcześniej domyślił się odnośnie pseudonimu mężczyzny… Ale miło, że chociaż on chciał próbować cokolwiek zrobić w kierunku polepszenia relacji miedzy członkami zespołu, bo na resztę trudno było liczyć. Spoufalanie się było za mocnym słowem na chęć poznania pseudonimów, ale w sumie… Nie przeszkadzałoby Hunterowi zakolegowanie się. Wbrew przypuszczeniom innych, znał Felicity ledwo od… trzech godzin? Góra czterech. Trudno więc tutaj mówić o silnej relacji. Na pewno nie głębszej niż to, co mógłby i z innymi w tym samolocie stworzyć. Oczywiście, o ile inni by chcieli. Zasalutował jednak Nyxowi na jego przyjazny gest. Jeśli już mają umrzeć, to lepiej aby nie w jakichś wrogich stosunkach. Nim zdołał jednak dodać coś jeszcze, w końcu dotarli na miejsce. Naprawdę powinno się dziękować milionom podatników, że ich pieniądze idą na unowocześnianie transportów Tarczy! Lądowanie nie było jakoś bardzo nieznośne, no i w końcu mogli rozprostować nogi. Nim zdążył zmrużyć oczy, źrenice same dostosowały się do zwiększonej ilości światła dziennego od razu przystosowując go do zmiany otoczenia. Pustynne powietrze było suche, ale i z tym organizm łucznika radził sobie. A sam akurat wolał ciepełko. Bo… Gorąco dopiero miało się zrobić! - Żadnych drinków z palemkami na powitanie? – spytał nieco zmartwiony brakiem takiego powitania, bo wokoło piękna plaża… tylko bez lazurowego oceanu i seksownych ratowniczek w bikini. Za to po przejrzeniu terenu poza stalową skorupą, z której wysiedli, dostrzegł majaczący w oddali zarys budynku. Skupił wzrok i lepiej przyjrzał się obiektowi. Nie wyglądało to zachęcająco… Puścił mimo uszu uwagę o nie oddalaniu się, ale za to głos doktora skupił go na rozmówcy. Odwrócił się i zdziwienie, które towarzyszyło innym, mogło być idealnym wyjaśnieniem jego mimiki. Naprawdę jednak dopiero teraz zrozumiał, że mowa o tym Samsonie. Kojarzył dokumenty z nim, ale o wiele lepiej znał go ze zdjęć w bazach Tarczy. Cóż, może jednak nie będzie tak źle? Przynajmniej nadal mają kogoś odpornego na promieniowanie gamma. Chyba? - Ave, Cesar, morituri te salutant! – rzucił do ich „opiekuna”, co jak najbardziej pasowało do prawdopodobieństwa ich misji. Tak samo jak i on nie oczekiwał odpowiedzi, a jedynie poszedł zgodnie z instrukcjami do przyjemniejszej lokalizacji. Widząc ilość kombinezonów obejrzał się. Może jednak Tarcza jeszcze kogoś postanowiła ściągnąć? Jakichś Mścicieli albo.. A, no tak. Zawahał się i chociaż chciał stanąć obok Wdowy, kiedy ta wybierała strój to po prostu przyglądał się jej plecom do czasu, aż zniknęła w przebieralni. Złapał jeden z najbliżej rozmiarowo kombinezonów i obejrzał. No, mogliby poprosić jednak Wasp o jakieś porady modowe… - Ma to jakieś atesty bezpieczeństwa? – spytał odruchowo, ale zanim dostał odpowiedź zaśmiał się ponuro. Chyba jednak wolał nie znać odpowiedzi. Zgadując, że faktycznie szatnie nie są koedukacyjnie musiał udać się do tej samej, co Nyx i Oneshot. Ale po namyśle… Podglądanie Wdowy, kiedy się przebiera nie było chyba zbyt dobre. Musiał porzucić swoje ubrania i wpasował się w garnitur od Tarczy. Wydawał się elastyczny, ale dla pewności zrobił kopniak w powietrzu i zamachnął ramionami po chwili układając je, jakby strzelał z łuku. Oddając przy tym idealny strzał niewidzialną strzałą w tyłek Szota. Maska trochę ograniczała widoczność, ale nie mocniej niż kaptur. A propo jego stroju… Musiał porzucić zielone wdzianko, a z nim i bełt ukryty w rękawie, ale przypiął ochraniacze i wszelkie dodatkowe elementy pozwalające mu zabrać escrime oraz łuk i kołczan. Może dostanie nową broń, może i lepiej ułożony kołczan, ale strzał przy takiej misji nigdy dość. Po powrocie do sali przelotnie tylko spojrzał na agentkę Jones, skupiając się na planie więzienia. Trasy były proste, ale wolał zapamiętać inne ścieżki mogące pomóc w dostaniu się do celu. Któregokolwiek. No i w końcu doszliśmy do wyboru. Nikt nie musiał mówić Felicity kto będzie najlepszym kandydatem na partnera, bo sama już sobie sprawdziła najważniejsze informacje. Sam obstawiałby jako pomoc Czarną Wdowę. Były kobietami, wiec w razie spotkania patrolu mogłyby prześlizgnąć się nie wzbudzając podejrzeń dzięki seksapilowi. Natasha była szpiegiem, zakradanie się miała we krwi, a ich misja polegała bardziej na nie rzucaniu się w oczy. To druga grupa skupi na sobie całą uwagę i siłę ognia. Problemem był ciężki charakter rudowłosej i jej kryminalna przeszłość. Rozejrzał się raz jeszcze po agentach. Samson i Jones nie wydawali się gorszymi towarzyszami. Obeznanymi lepiej w planie więzienia i sam Leonard mógłby ją ochronić. Co do innych… Nie, co do siebie. Tak samo jak Wdowa miał zdolności skradania, posiadał całkiem sporą siłę i szybkość oraz doświadczenie w obu rodzajach zadań. No i faktycznie lepiej dogadywał się z Felicity. Przynajmniej w sprawie kawy i pizzy. Nie musiało to oznaczać zgodności podczas wykonywania zadania. Coś takiego mogło ich diametralnie poróżnić. Zwrócił więc wzrok na blondynkę czekając na jej decyzje. Od niej będą zależne bardziej precyzyjne pytania. Chociaż to zadane przez Wdowę mu nie umknęło. |
| | | Arrow
Liczba postów : 59 Join date : 20/09/2017
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Wto Lut 13, 2018 9:20 am | |
| W tym momencie kiedy to wszystko się działo, pojawiało się tylko jedno jedyne pytanie: pojebało was z długością tych postów? Jakim cudem wybrali takich frajerów do tej akcji? Im bliżej celu, tym bardziej dostrzegała jak bardzo mają przewalone, a nawet nie weszli jeszcze do środka! Było olać wezwanie i pójść na tę pizzę, natrzaskać jakimś mafiozom i wypić kawę. Brzmiało przecież dobrze, nie? Zawsze mogła ich odciąć, powiedzieć, że częstotliwość padła, ale nie! Bohaterzyć się chciało, cholera! Była przecież tylko dziewczyną od IT, która miała łuk i zdolności chemiczne. Ci tu nie wyglądali na wiele lepszych i bardziej kompetentnych. No może oprócz Black Widow, ale nie ufała rosyjskiemu zabójcy na tyle aby uznać że świetnie będzie umierać przy jej boku. Bo zabójcy mają to do siebie, że szybko uciekają. A to znowu oznacza, że zostawiają takie sierotki jak Feli. Złapała strój z którym poszła za Wdową, aby się przebrać. Może faktycznie sukienka się średnio miała do walki, ale przecież miała swoje bojówki więc...ah, nieważne. W sukience podbije Nowy Jork, a w bojówkach kolejną misję, jeśli przeżyje. Imperatywie, dopomóż! Poprawiła jeszcze wszystko, czując jak mimo wszystko nieprzyjemnie strój opina jej ciało. Nie lubiła tak dopasowanych rzeczy. Kiedy tylko wróciła, natychmiast zerknęła na jednego z agentów, który chyba niósł szklane pojemniki. Więc istniała szansa na przeżycie! Tylko musiała się dostać najpierw do laboratorium polowego, ale mniejsza. Najpierw się skupiła na tym co mówili ich przewodnicy po dolinie śmierci i rozpaczy. Igrzyska Głodowe czas zacząć! Żałowała, że nie miała laptopa przy sobie bo to zabójcza broń i jest w stanie położyć asasyna kiedy się rzuca nią jak frisbee, potwierdzone info. Typ nie wiedział kiedy dostał! i musiała nadal korzystać z telefonu, ale zdjęła sobie na niego kopię projektu Sześcianu. Sama nie zakładała do końca jeszcze stroju, przez co nie miała zaciągniętego na włosy podobnie jak jeszcze nie zakładała maski, najpierw musiała iść do laboratorium, a tam potrzebowała węchu jak najbardziej nieupośledzonego przez maskę. W końcu jakby nie patrzeć, nie chciała nic wysadzić, prawda? Musiała wiedzieć, kiedy za bardzo zacznie dawać paliwem. - Ja mam wybrać? - To ją zaskoczyło całkiem. Nie chciała wybierać! Chociaż z drugiej strony... spojrzała na swoich towarzyszy. Dwóch nie znała całkiem, naukowcy lepiej aby zostali tutaj, Black Widow nie była gotowa zaufać, mimo wszystko. No i w drugiej grupie też się przyda kobieta, w dodatku szpieg. Może i im seksapil będzie niezbędny aby przejść dalej? Zerknęła na Huntera, który wydawał się najlepszym wyborem nie zabij nas, Nikolaja... - Hunter? - Zapytała niepewnie, nie wiedząc czy zechce jej towarzyszyć w samobójczej misji, gdzie zostaną całkiem zdani na łaskę i niełaskę MG na siebie. |
| | | Pani Kar Kapryśna Pani.rar
Liczba postów : 619 Join date : 10/12/2016 Skąd : Mroczny wymiar
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Sob Lut 24, 2018 5:20 pm | |
| Z racji faktu, że użytkownik Nyx jest na nieobecności, jego post zostaje pominięty, a postać NPCtowana aż do czasu jego powrotu.
Na pytanie o bezpieczeństwo strojów, Samson spojrzał na stojącego przed nim Huntera, nim kiwnął głową. - Oczywiście. Testowaliśmy je w odpowiednich warunkach, a wszystkie zgromadzone tu kombinezony przeszły pomyślnie testy bezpieczeństwa. Nie zawiodą - zapewnił mężczyzna, będąc o tym szczerze przekonanym. Skoro ostatnie pytanie przed przebieraniem się zostało zadane, można skupić się na aktualnych pytaniach. - Nie mamy zupełnej pewności, ale z ostatnich transmisji i sposobu działania możemy przypuszczać, iż Leader - tu przerwała, wciskając przyciski i odpalając zielonym kolorem małe pomieszczenie znajdujące się prawie na samym środku Sześcianu i ledwo piętro wyżej od laboratorium - będzie korzystać z Głównego Punktu Kontrolnego. Ma tam dostęp do wszystkich kamer oraz zabezpieczeń. Dlatego, zanim w ogóle wejdziemy, muszę dostać się do Rezerwowego Punktu Kontrolnego. Niestety nie będę mogła tam iść sama, tak więc, agencie Nyx, z racji na pańskie umiejętności, pozwolę sobie rozkazać panu udać się tam ze mną. - Agent po chwili wahania kiwnął głową, rozumiejąc, że nie ma tu nic do gadania. Na nieśmiałe i niepewne pytanie o towarzystwo Huntera, kobieta uniosła brew i spojrzała na łucznika. Jeśli ten nie wyraził zgody, poczekali jeszcze chwilę, by wybrać osobę, która zdecyduje się towarzyszyć Felicity, nim Samson odepchnął się od blatu, prostując się i podchodząc do ostatniego, jeszcze niedawno wolnego stołu. - Skoro już wszystko zostało ustalone, to pora zająć się najważniejszą sprawą, czyli uzbrojeniem. - Wcisnął odpowiednie przyciski na blacie i ten rozsunął się, pokazując wszystkie dostępne bronie. Przede wszystkim, ku uciesze frajera Huntera, komplet wszystkich dostępnych strzał z jego ekwipunku. Może sobie na spokojnie wybrać, co weźmie ze sobą, łącznie z dodatkowym kołczanem. Prócz podstawowych rzeczy, które agenci mieli na co dzień, można było zauważyć także parę całkiem odmiennych. Pierwszym, co rzucało się w oczy, było to maleństwo. Na pewno niejedna osoba zawiesiła na nim wzrok, więc Samson przystąpił do objaśnień. - To Bambino, prototypowa broń, ale z naprawdę potężnym polem rażenia. Swoje waży, ale da radę przeciwko naszym... "wyrośniętym" przeciwnikom. Niestety wada jest taka, że dość długo się ładuje. Musi ją zabrać ktoś z Grupy Pierwszej. Kolejną nowością był ten pistolet, który nie różnił się specjalnie od normalnej broni. - To I. C. E. R., znany też jako Usypiacz. Wygląda niepozornie, ale jego ładunek wystarczy by powalić słonia na dobrą godzinę. Pięć ładunków, łatwy w obsłudze. Polecam Grupie Drugiej. Wzmocnione naboje powinny przebić się nawet przez wzmocnioną skórę - zaczęła tłumaczyć Hannah, prezentując im kolejne nowości. Tuż obok Usypiacza mogli zobaczyć ... właściwie cholera wie, do czego to porównać. -To Dendrotoxin Granate. Posiada takie same właściwości jak pistolet I.C.E.R. To granat, więc potrzeba wprawnego oka i ręki, by nie skończyło się to katastrofą również dla nas. Chyba nie chcemy zasnąć w samym środku Sześcianu. - To chyba miał być żart, ale mówiła to całkowicie poważnie. Ostatni był zakazany lovechild topora z bronią palną, przy którym leżały takiej wielkości naboje. - To Shotgun-Axe. Taka nowocześniejsza forma bagnetu. Choć topora w tym wypadku radziłabym używać bardziej do pozbywania się nieruchomych przeszkód w terenie, niż do atakowania. Poza nim do kompletu są nasze judas bullet, wzmocnione specjalnym stopem metalu, powinny pomóc chociaż w przystopowaniu naszych przeciwników. - Do wyboru do koloru, na razie każdy ma co wybrać.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Sro Mar 07, 2018 8:16 pm | |
| Dobra, jeden problem zdawał się być rozwiązany - Dziewczyna wybrała na swojego towarzysza tego irytującego kolesia, którego nazywała Hunterem. Dość wymowne, musiał przyznać. Wymowne i pretensjonalne. Z drugiej strony, czy miał prawo oceniam pseudonim dupka z łukiem podczas, gdy jego samego nazywano Oneshot..? ... Oczywiście, że miał! Bezsprzecznie i niezaprzeczalnie. Wszak tajemnicą nie jest, że nasz piękny świat to miejsce utkane z misternej, delikatnej nici hipokryzji i podwójnych standardów, które razem tworzyły przepiękną pajęczynę codzienności #FilozoficznyOneshot. Tak czy inaczej, nie było powodów, by wyłamywać się z tego schematu, a przynajmniej on sam ich nie widział. Już po paru kolejnych chwilach również obawy dotyczące konieczności towarzyszenia Doktor Jones zostały rozwiane. Wybrała... Kogoś tam... Nawet nie zapamiętał kogo dokładnie, ale najistotniejsze było to, że nie jego. Reszta zupełnie go nie obchodziła. Ostatnia rzecz, na jaką miał ochotę to pełnić rolę eskorty dla kobiety naukowca, o aparycji bardziej męskiej niż, ta dupka z łukiem. No... To nie było też jakimś wybitnym wyczynem, ale nadal nie chciałby zostawać z nią sam na sam. Jedyne na co teraz miał ochotę, to ruszyć do akcji. Do tej pory zachowywał spokój, panował nad emocjami, a teraz... Zaczynał się niecierpliwić. Tak zwyczajnie, po ludzku. Wychodził z założenia, że im szybciej zaczną, tym szybciej skończą. Oby nie dwa metry pod ziemią. Czarny humor reszty najwyraźniej lekko mu się udzielił, ale nie czuł potrzeby, by podzielić się tym z otoczeniem. W kompletnym milczeniu obserwował otoczenie, naukowców jak i resztę zespołu, którego to stał się częścią. Nie wiedział o nich zupełnie nic... Co potrafili, jakie były ich mocne strony, jaki styl walki preferowali, jakie metody rozpoznawcze były ich specjalnością, czy lubili anal..? Chwila... Co? To ostatnie na pewno miało się pojawić w tym zestawieniu? W sumie... Czemu nie... Niech zostanie. Niemniej... Jak niby miał z nimi współpracować? Jak oni mieli współpracować ze sobą wzajemnie? To wydawało się niewykonalne. Gdyby miał przewidzieć scenariusz ich wtargnięcia do Sześcianu, to widziałby to tak: Każdy wpada do środka na pałę, polegając na swoich umiejętnościach i... kompletnie nie biorąc pod uwagę poczynań reszty. Jeden drugiemu wejdzie na linię strzału, ktoś kogoś staranuje, nadepnie na stopę albo porazi prądem. Potem już będzie czas na dopracowanie taktyki w zbiorowej mogile. Będą mieli na to całą wieczność. Nie. Zdecydowanie się na to nie godził. Trzymać się na uboczu, obserwować, nie działać impulsywnie, nie usiłować popisywać się - to chwilowo brzmiało jak plan. Na ten moment i tak nie miał lepszego... Wreszcie zbliżył się do zaprezentowanej im broni. Wyglądała naprawdę cudacznie. Jego dłoń ostrożnie powędrowała po blacie, palce osłonięte rękawicą omiotły metalowy pulpit i wreszcie spoczęły na rękojeści dziwnego pistoletu. Uniósł go, zważył w dłoni, następnie zakręcił wokół palca wskazującego, wyprostował ramię markując strzał. Lekki... Zapewne przydatny i skuteczny, ale on am wolał polegać na swoich Glock'ach. Odłożył bez słowa. Nieco więcej uwagi poświęcił temu wielkiemu bydlęciu o nazwie, która zupełnie do niego nie pasowała. Oczywiście był to zabieg celowy ii... Zupełnie mu się nie podobał. To musiało mieć zdrowy wygar. Oczami wyobraźni widział jak z pomocą tego gadżetu robi w ludziach dziury wielkości Alaski... Ujął działo sprawdzając układ celowniczy i badając opór spustu. Obawiał się tylko jednego - że będzie go spowalniać. Korciło, ale miało swoją masę, wagę i to stanowiło spory problem. W ferworze walki ciężko pozwolić sobie na statyczne, cierpliwe ładowanie tego czegoś. Chciał, ale nie wierzył, by miało prawo się udać. Z cichym westchnieniem odłożył i ten wynalazek. Koniec końców podjął decyzję, by ograniczyć się wyłącznie do swojego własnego wyposażenia. Zazwyczaj go nie zawodziło i był gotowy niemal na każdą okoliczność, a jeśli zajdzie sytuacja, której nie przewidział zrobi to, w czym był najlepszy - będzie improwizował. |
| | | Black Widow Cichociemna
Liczba postów : 61 Join date : 19/12/2016
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Sro Mar 14, 2018 8:42 pm | |
| Odpowiedź na jej pytanie nie była zbyt pozytywna, ale spodziewała się tego. Nie mogło być zbyt łatwo bo to nie tak, że byli już wystarczająco udupieni. Dobrze, że mieli namiary na kogokolwiek, nawet jeśli opierały się jedynie na przypuszczeniach. Teraz jednak był czas na skupienie się na broni. I to nie byle jakiej. Zawsze była pod wrażeniem tej jaką posiada TARCZA i tym razem też się nie zawiodła. Przyjrzała się dokładnie wszystkiemu, oceniając przydatność, wszelkie zalety i wady. Polegała na swojej broni i wiedziała, że nie zawiedzie, ale w starciu z takimi przeciwnikami, może ona nie wystarczyć. Tym bardziej, że ma być w grupie, której zadaniem będzie starcie się z tymi najgroźniejszymi przeciwnikami. Chcąc, nie chcąc, musiała wziąć ze sobą którąś z zaprezentowanych broni, szczególnie, że jej towarzysz jakoś nie wyglądał na chętnego do którejkolwiek z nich. Natasha mimo wszystko nie chciała zginąć i wolała zrobić wszelkie możliwe rzeczy, żeby uniknąć śmierci. Pistolet i granat były najbardziej w jej stylu i korciło, żeby wziąć któryś z nich, ale o ile nie zaszkodziłyby, na pewno lepiej przydadzą się Felicity czy Hunterowi. Czyli pozostawała cięższa broń. Agentka nie przepadała za takową, ale kiedy trzeba było, radziła sobie równie dobrze z taką, jak ze zwykłymi pistoletami. Po obejrzeniu każdej broni, ostatecznie stanęła przed tą najbardziej pokaźną. Chyba nie pozostawał jej żaden inny wybór. Dotknęła broń, sprawdzając ją jeszcze raz, po czym uniosła. Ciężkawa, ale nie powinno być problemu z noszeniem jej. Na typowe dla siebie zakradanie się z nią nie ma szans, ale i tak tym razem nie to było jej głównym zadaniem. - Czyli to kobieta będzie musiała ratować tyłki facetom. Typowe - skomentowała wybór, do którego w pewien sposób została zmuszona. Przyzwyczaiła się, że to tak wygląda. Postrzegała to trochę to jak tchórzostwo, no ale nic. Ich sprawa. Oby tylko ona przez to nie zginęła. |
| | | Hunter
Liczba postów : 94 Join date : 22/06/2017 Skąd : Z równoległego wymiaru
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Czw Mar 15, 2018 11:47 pm | |
| Nikolaja chociaż wydawał się lekkoduchem, to jednak w głębi był agentem. Wróć, bohaterem. I nawet jeśli pizza i kawa z Felicity oraz skopanie dup kilku mafiosów były przyjemnym spędzeniem czasu, to nie stawiałby tego nad obowiązków szerzej pojmowanej obrony społeczeństwa. A jeśli nawet zadanie od Tarczy wydawało się samobójcze, to miał zamiar je wykonać. W końcu, czego to się w życiu nie dokonywało? A właśnie ta wiara w powodzenie pozwalała mu i tak sobie nieco pożartować z ich kiepskiej pozycji. Mógłby zresztą tak i cały dzień! Ale ten post ma być krótszy, bo serio chyba pobierdoliło z długością poprzednich… Pomimo braku tanków w drużynie nie zmniejszało to jego pewności odnośnie ich zwycięstwa. To nie był optymizm, on po prostu wiedział, że nie może zawieźć i tyle. Jakby to powiedzieć: Porażka nie wchodziła w grę. I nawet debiutująca na takich misjach Felicity to przeżyje, już on się o to postara. Przelotnie omiótł wzrokiem arsenał. No tak, dla wspaniałych frajerów łuczników nie ma dopasowanej broni! Nie miał jednak zamiaru jojczeć, że nie weźmie czegoś, bo mu nie pasuje do kolczyków. Ważne, że będzie działać. Swoją drogą, nawet parsknął na komentarz Wdowy, bo miał wrażenie, że właśnie tak się to wszystko potoczy. Przy okazji… Cholera, Liszka miała w sobie naprawdę wiele z matki. Szybko jednak wyrwał się z rozmyślań i przejrzał pozostałe rzeczy do wyboru. Pistolet będzie pasował Felicity, lekki i poręczny będzie idealny dla jej drobnej postawy, wiec nawet gdyby poszła dumą i nie brała tego, co Tarcza oferowała, to sam był jej to gotowy wcisnąć. Granat… Pasowałby kolesiowi od sztyletów. Co prawda sposób rzucania jednego i drugiego się różnił, ale na pewno ryzyko, że rzuci tym sobie pod nogi będzie najmniejsze. Jemu samemu w oko wpadło słodkie Bambino, ale niestety musiał obejść się smakiem, kiedy wspomniane było iż jest przeznaczone dla pierwszej grupy, a samą broń już wybrała Natasha. Jeśli mowa o drużynie… Było mu to całkowicie bez różnicy. Chociaż, gdyby tak się zagłębić, to chyba nawet lepiej, że wybrała go Felicity. Miał wrażenie, że Czarna Wdowa rozpraszałaby go bardziej. Skinął wiec głową na potwierdzenie przynależności i skoro to było wiadome wybrał jako kompana lovechild strzelby i siekiery. Wyważył broń w dłoni i sam celując w ścianę sprawdził, jak się to w ogóle trzyma. Zakładał, że ostrze może jakoś przeszkadzać w strzelaniu, ale „specjalny stop metalu” nie brzmiał jak coś, co można sobie dla próby powystrzelać. Zresztą sam nabój też obejrzał w dłoni. Licząc, że dostanie na to jednak wygodną kaburę przełożył broń przez ramie i spojrzał na położenie Głównego Złego. No to im się kurwa poszczęściło! - Jest tylko jedno wejście? Wentylacja pewnie wąska i pełna laserowych wiązek? – Z jednej strony jedno wejście i wyjście zarazem było dobre w wypadku opanowania ucieczek, ale teraz… ich mogło to zapędzić wprost w pułapkę. – Mamy się spodziewać, że obrócą obronę elektryczną budynku przeciw nam? Jeśli tak, to z czym mamy do czynienia? Laserowe wieżyczki czy roboty strażnicze? Jak wygląda oświetlenie korytarzy? Są okna? Czy korytarze są wąskie, czy mogą być na nich jakieś szafy albo inne graty? Dostęp do pomieszczeń zgaduję jest elektryczny, pewnie już zhakowali system i przerobili karty dostępu i zmienili kody… Felicity da radę otworzyć nam przejścia do laboratoriów telefonem czy po prostu pewnie wszystko wyłączyli? Czy jeśli jedna grupa zawiedzie, to druga ma przejąć jej cel?
A to miał być krótki post…
|
| | | Nyx
Liczba postów : 40 Join date : 16/07/2017 Skąd : Z zadupia
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Sro Mar 28, 2018 10:24 pm | |
| -Przyjąłem do wiadomości, doktor Jones.-Potwierdził Nyx, skinając głową. Więc jemu przypadnie zabawa jako infiltrator... A czemu by nie, to coś, czego śmiało mógł się podjąć. Jakby nie patrzeć, krótkiej smugi nie dostrzegą, a sztylety umożliwią mu przenikanie na granicy wzroku... Cała prezentacja sprzętu już była dla niego zakończona, gdy tylko usłyszał o granacie. Wprawne oko i ręka? A kto się do tego lepiej nada niż osobnik, od którego rzutów zależy jego własne życie? -Można ten szajs toczyć? Przesuwać? Gdzie to się aktywuje i po jakim czasie następuje detonacja? Jak to działa? Wystrzeliwuje chmurę dymu, strzykawki? Jaki to ma zasięg? Jak w razie czego się ochronić? Jakieś specjalne zalecenia? To jednorazowy użytek czy jest możliwość uzupełnienia-Pytania padały jak z karabinu, gdy przyglądał się Dendrotoxin Granate. Urządzenie przypomniało jakieś wiertło, ale musiał odkryć, jak to działa i jak tego używać. Musiał poznać tą broń... Zważył ją orientacyjnie w dłoniach, starając się oszacować w dłoniach, jak wiele siły i jak to poleci. -Najważniejsze pytanie, co z ochroną ośrodka. Są oni zakładnikami, czy będą nam przeciwni? Mamy jakikolwiek kontakt w środku? Cokolwiek, co pozwoliłoby nam zyskać lepszy ogląd sytuacyjny?-Dodał do pytań zadanych przez łucznika, dalej badając urządzenie-Rozumiem, że artykuł piąty, czy też dwa zera nie wchodzą tu w drogę i nie mamy zezwolenia na zabijanie? Oczywiście, cele VIP należy wziąć żywcem, ale co z szeregowcami? Musieli zapewnić sobie popleczników. Zatem nie wmówicie mi, że korytarze są czyste... A jak to stoi z sytuacją zagrożenia życia? W pewnych sytuacjach będziemy zmuszeni zabijać, jednak wolę mieć pewność, że nie zostaną wyciągnięte w naszą stronę żadne konsekwencje za naszą obronę życia. Możecie się nie zgodzić, ale uważam, że moje życie jest dla mnie ważniejsze od życia jakiegoś bandziora.-Przeniósł spojrzenie na prowadzących operację, odstawiając zabaweczkę. Poruszył ramionami i strzelił karkiem, czekając na odpowiedzi. Wewnątrz poczuł, jak jego krew zaczyna się budzić w żyłach. Zew łowcy. Wkrótce, ruszali polować. Na zwierzynę. |
| | | Pani Kar Kapryśna Pani.rar
Liczba postów : 619 Join date : 10/12/2016 Skąd : Mroczny wymiar
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem Pią Mar 30, 2018 4:43 pm | |
| Nyx mam prośbę abyś wybrał inny kolor dialogu, bo ten niewygodnie się czyta na niektórych urządzeniach.
Kobieta, zadowolona, że może liczyć na wsparcie Nyxa i jego zainteresowanie tematem granatu, pośpieszyła z tłumaczeniami.
-Granat przed wyrzuceniem należy odbezpieczyć przez wciśnięcie - wskazała wystający fragment - Po wyrzuceniu daje dwadzieścia sekund na ulotnienie się, nim wybuchnie, wypuszczając chmurę środka usypiającego. W zamkniętym pomieszczeniu gaz powinien oddziaływać z pół godziny. Jeśli zdoła się odzyskać łuskę, można wypełnić go ponownie tym samym lub innym środkiem - wyjaśniła spokojnie, gdy teraz pojawiły się pytania o kolejne sprawy związane z samym Sześcianem.
- Jeśli chodzi o dawny personel ośrodka... - doktor Samson wyraźnie spochmurniał - ci, którzy nie posiadali zabezpieczenia zostali przemienieni w potwory. Większość personelu była jednak zrobotyzowana i najpewniej została już przez więźniów zniszczona, gdy próbowali ich powstrzymać. Co do zabijania, jeśli nie będzie innego wyjścia, macie do tego uprawnienia - wrócili do stołu z profilem budynku i Jones wystukała odpowiedni kod, wyświetlając na zielono tunel wentylacyjny.
- Drobna osoba potencjalnie byłaby w stanie w nim przejść, ale jest on mocno rozgałęziony i przekształcony tak, by wymiana powietrza zachodziła jak najszybciej. Dodatkowo, nie wolno zapominać o Vapor i jej zdolnościach. Z wentylacji więc sugerowałabym korzystać dopiero w momencie, gdyby została zneutralizowana. Formalnie jest jedno wejście, ale wyjść jest już kilka - Jones wklepała konkretny kod i tuż pod reaktorem zapalił się mniejszy tunel - To jest droga ucieczki grupy pierwszej. Tym korytarzem dostaniemy się na zewnątrz murów, po stronie przeciwnej od wejścia. Jest to wąskie przejście, będziemy więc musieli iść gęsiego. By się tam dostać potrzebny jest kod, który zna tylko kilka osób, w tym nasza dwójka. Nie jest on połączony z zasilaniem ośrodka, więc działa cały czas. Leader na pewno wie, że istnieje, ale nie wie gdzie. Co do grupy drugiej: będziecie musieli podążać drugim przejściem ewakuacyjnym. W razie czego improwizujcie. Największy korytarz znajduje się na dole i prowadzi prosto do celu grupy drugiej. Reszta pomieści obok siebie dwie osoby, co również wpłynie na mobilność naszych wrogów. Nie powinno być w korytarzach żadnych szafek czy innych mebli, zgodnie z regulaminem nie mogło być w nich żadnych przeszkód żeby nie zagradzać drogi w razie nagłej ewakuacji. Jednak więźniowie mogli coś wyciągnąć lub zniszczyć. - Jones tłumaczyła spokojnie i metodycznie, aby każdy mógł to przyswoić.
- Okna zaczynają się od drugiego piętra, normalnie korytarze są mocno oświetlone, ale cały system po ataku przeszedł na zasilanie rezerwowe, więc będą się palić jedynie światła awaryjne. Nie jest to jednak problemem, hełmy posiadają noktowizję oraz emiter światła. Hasła na pewno są zmienione, ale do waszych strojów dołączone będą urządzenia, w których środku zostanie zainstalowana maszyna szyfrująca. - ostatnie pytanie Leonard pozostawił Hannah.
- Jeśli jedna grupa zawiedzie, druga ma dokończyć swoją misję i wrócić do bazy. Próba załatwienia obu zadań na raz przez jedną grupę jest awykonalna - mając nadzieję, że tym razem odpowiedzieli na wszystkie pytania, naukowcy przeszli do dalszej części - Teraz macie pół godziny na załatwienie swoich spraw przed misją. Przygotujcie się, możecie wypróbować nową broń ze zwykłymi nabojami. Dokładnie o dwunastej trzydzieści macie się tutaj stawić. My skonfigurujemy wasze hełmy i SI aby dobrze spełniały swoje obowiązki - teraz mogli się rozejść, a oboje naukowców zajęło się natychmiast wręcz pracą po wyłączeniu hologramu budynku.
Gdy minął czasu i wszyscy się zebrali, do hełmów dostali też urządzenie na rękę.
- To jest wasz przenośny komputer połączony z waszym hełmem. Z ich pomocą możecie odpalać mapę, otwierać szyfrowane zamki, monitorować stan swojego stroju, skanować otoczenie na wykrycie potencjalnego niebezpieczeństwa, odpalać noktowizję. Dodatkowo SI będzie was kierowało najkrótszymi drogami po budynku do określonych miejsc lub przejść - gdy wszyscy byli zabezpieczeni stanęli na zewnątrz. Hełmy od razu przyciemniły szkło, by można było spokojnie obserwować.
-Była teoria, czas na praktykę, idziemy - stwierdził dr. Samson i cała grupa ruszyła w stronę mrocznego kształtu budynku przed nimi.
Wszyscy [z/t] i proszeni o napisanie w TYM temacie, zgodnie z wcześniejszą kolejnością. Przy okazji, proszę też o zaznaczenie w tekście jakie bronie postać ze swojego standardowego ekwipunku zabiera. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Teren przed Sześcianem | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|