Teleport

Pomimo sytuacji w jakiej się znajdowała, to była dosyć podekscytowana możliwością wejścia do pojazdu latającego. Okej, może nie było to ekscytujące aż tak, bo przecież sama potrafiła już spore wysokości osiągać, kiedy śmigała z jednej pajęczyny na drugą. Nie zmieniało to jednak faktu, że miała swoje limity.
"- Zajebisty pojazd! -" pomyślała sobie Gwen na widok obiektu i jak tylko znalazła się w jego wnętrzu to została poinstruowana, by usiąść i zapiąć wszystkie potrzebne pasy bezpieczeństwa. Podróż trwała kilkanaście minut. Następnie zaprowadzono ją do jakiegoś dziwnego pomieszczenia, w którym znajdował się Teleport, jak zresztą miała się zaraz przekonać. Do tej pory takie rzeczy były w jej mniemaniu domeną czystej fantastyki naukowej. Trochę się bała przechodząc przez portal. Skąd mogła wiedzieć, że znowu ją nie wywali gdzieś, gdzie by nie chciała trafić? Albo może jeszcze pozamienia miejscami części jej ciała! Za namowami agenta Rottengolda znalazła iskierkę odwagi i przeszła na drugą stronę. Oboje ruszyli następnie przez korytarz, ramię w ramię idąc, i wciąż nie była pewna dokąd ją konkretnie zabierał. Tyle miała pytań, że ciężko jej było wybrać, które w ogóle zadać jako pierwsze!
- Może zacznij od tego, co to za miejsce i gdzie mnie zabierasz? - zapytała się swojego towarzysza i chyba miała prawo poznać odpowiedzi na te kwestie. Sporo tu ryzykowała. Jak wcześniej nie chcieli jej wiele powiedzieć, tak teraz uznała, że chyba pora spuścić nieco kurtyny tajemnicy.

Odpowiedź agenta z jednej strony ją zafascynowała, a z drugiej nieco ją też przeraziła. Wizja znajdowania się kilkanaście kilometrów pod ziemią, do tego z tylko jednym wyjściem, była dla Gwen kłopotliwa. Do tego sposób, w jaki to przedstawił, sprawiał wrażenie, jakoby była to nie tyle groźba, ile zapewnienie, że w razie kłopotów to nie ma ona stąd jak uciec. Znaczy, możliwość istnieje, lecz byłoby to dosyć trudne przedsięwzięcie. Zwolniła na moment, spoglądając za siebie w kierunku teleportu. W końcu przyspieszyła, by nadrobić odległość między jej kompanem. Na razie zamierzała zagrać według ich zasad. Nie miała już specjalnie wyboru.
- A co jeśli nie spodoba mi się, co będziecie chcieli ze mną zrobić? - zapytała się, gdyż jednak chciała wiedzieć, czy jakikolwiek wybór w tym miejscu miała. Podejrzewała, że na razie nie. Ta agencja, kimkolwiek oni byli, chciała wpierw zbadać, czy stanowi zagrożenie dla tego miejsca... wymiaru... nieważne. Tylko co dalej? Jeśli Spider-Woman nie przypadnie do gustu ich decyzja w sprawie jej osoby, to czy będzie w ogóle miała jakiś wybór, czy zostanie przymuszona? Zastanawiało ją to. Może dlatego, że naoglądała się w życiu mnóstwa filmów akcji, gdzie tajemnicza agencja robiła wszystko, co chciała w imię "tego, co konieczne".