|
| Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Jezioro Nie Kwi 09, 2017 12:33 pm | |
| Duże, słodkowodne jezioro jest idealnym miejscem, jeśli chce się odpocząć i zrelaksować (albo poćwiczyć swoje moce, c'mon). Zasilane jest przez kilka małych strumieni, których źródła zapewne znajdują się gdzieś w przyległym do posiadłości lesie. Jezioro i tereny przyległe są dość zadbane (no, przynajmniej część użytkowana przez Instytut). ______________________________________________________ Pogoda była znośna (o ile znośnym dla kogoś jest te dziesięć stopni w słońcu), więc Peter postanowił poćwiczyć nieco na zewnątrz. Udało mu się niedawno zdobyć nieco nasion lilii wodnych i miał zamiar sprawdzić, czy byłby w stanie z ich pomocą utrzymać człowieka na powierzchni. A że w cieplejsze dni raczej nie dane mu będzie korzystać z jeziora swobodnie. Albo ktoś je zaraz zamrozi, albo wzburzy, albo... albo będzie strzelał jakimś dziadostwem do tarcz na przeciwległym brzegu i blondyn nie zamierzał znaleźć się na linii strzału. Dość beztrosko rozsypał połowę nasion po powierzchni akwenu, po czym zmusił rośliny do wzrostu, co dało jakieś dwadzieścia potencjalnych "podpór" i wziął głęboki oddech. - Oby się udało. - pomyślał, składając kilka roślin w jednym punkcie, by móc następnie postawić tam stopę. Podpora wydała się dość solidna. Kolejne skupisko ułożył tuż obok i oto stał na powierzchni, z trudem łapiąc równowagę. W końcu fale to fale, a jemu i na łódce ciężko było się utrzymać. Mimo to, próbował dalej. Kolejne nasiona, kolejne podpory... W ten sposób Peter wyszedł dość daleko od brzegu, całkiem zadowolony z wyniku. Przez cały ten czas był tak skupiony na manipulacji liliami, że całkowicie przestał zwracać uwagę na to, co dzieje się w jego otoczeniu. |
| | | Charles Xavier *Rejected*
Liczba postów : 37 Join date : 04/04/2017
| Temat: Re: Jezioro Nie Kwi 09, 2017 2:18 pm | |
| Orzeźwiające powietrze wdarło się w nozdrza Charlesa od razu po opuszczeniu przez niego ogromnej sali wejściowej Instytutu. Mężczyzna zakasłał cicho, zakrywając usta dłonią. Chłodno. Nie ulegało wątpliwości, że zimno potęgowane było przez bezlitosny wiatr, który tego dnia hulał uparcie, szukając atencji mieszkańców szkoły. Nic więc dziwnego nie było w tym, że zielone tereny otaczające wiekowy budynek pozostawały puste. Szczęśliwie – telepata miał na sobie podszywaną ciepłym materiałem elegancką marynarkę, która sprawiała, że spacerek, na który się zdecydował, był przyjemny. Może słowo „spacer” stanowiło drobne nadużycie. Powiedzmy – przejażdżka. Charles zdecydował się na rajd rakietowym wózkiem przejażdżkę. - Widzę, że korzystasz ze spokoju. – krzyknął do chłopaka po drugiej stronie akwenu, na którą prowadził kwiecisty most. Petera kojarzył dość dobrze. Właściwie, znał wszystkich swoich uczniów. Byłych, obecnych, a nawet kilku przyszłych, którzy w najbliższym czasie mieli otrzymać od niego zaproszenie do szkoły. Blondyn był z tych, o których mówiło się więcej dobrego, niż złego. Niesprawiający (przynajmniej świadomie) zbyt wielkich problemów młodzik, który rozczulał wszystkich swoim niemożliwym, czasem przekraczającym granice absurdu, nierozgarnięciem. - Chyba wszyscy za bardzo przywykliśmy do pogodowych luksusów zapewnianych nam przez Storm. – rzucił z promiennym uśmiechem. No tak, nieprzyjemna pogoda była tutaj rzadkością. W końcu wzrok niebieskookiego spoczął na wodnych liliach. Robota – chciałoby się rzec – pierwsza klasa, chociaż Charles nie zaryzykowałby wjechania na roślinki wózkiem. Jeszcze nie. - Świetnie ci to poszło. – w pełni wartościową opinię na ten temat wydałaby co prawa Ororo, ale na razie nie można było na nią liczyć, dlatego też blondynowi musiała wystarczyć pochwała telepaty. - A jak ma się sprawa z resztą twoich umiejętności? Jest coś, co chciałbyś przegadać? – nie dało się ukryć, że zestaw zdolności, jakimi dysponował Peter, był dość unikalny. Dzięki temu znajdował się zawsze pod czujnym okiem egzotycznej piękności, która jak nikt inny rozumiała, jak ważny jest kontakt z naturą, a teraz mógł liczyć także na więcej uwagi od naczelnego inwalidy Instytutu. Ujawnienie się mentalnych zdolności młodzika było czymś niezwykle interesującym, a sam Xavier przypuszczał, że to jeszcze nie koniec niespodzianek, jakie zafunduje DNA chłopaka. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Jezioro Nie Kwi 09, 2017 5:24 pm | |
| Niespodziewany okrzyk spowodował aż nazbyt oczywistą reakcję. Peter stracił koncentrację, a co za tym idzie także podłoże pod stopami, zachwiał się i runął do wody. Ogarnięcia wystarczyło akurat na tyle, by popłynął w górę miast w dół i już po chwili wystawił zaskoczony łeb nad powierzchnię. - Uch, zimna - sapnął, podciągając pod siebie lilie, żeby nie pójść znowu na dno. Z ich pomocą jakoś dobrnął na płyciznę i wyszedł na brzeg, gdzie mało elegancko sobie klapnął na tyłek. - Profesor wyczuł prostu IDEALNY moment na odezwanie się, nie ma co, wspaniałe wyczucie czasu, ja pier... - urwał nagle, przypominając sobie, że przecież tamten wszystko słyszy. Własna telepatia sprawiała mu problemy, ale ta u innych bywała po prostu irytująca. - Ja tam bym nie pogardził paroma stopniami więcej... - pomyślał, wyżymając kurtkę. Był to raczej daremny trud, skoro w butach miał teraz własne jeziora. I chyba w jednym coś się ruszało. - O proszę, nawet coś złowiłem. - skwitował kwaśno w myślach. Zdecydowanie dobry humor poszedł się paść na łączkę razem z ogarnięciem życiowym Nortona. - Dziękuję - odpowiedział grzecznie, jak go mamusia uczyła. - Um, jeśli można spytać. Jakim cudem pan nie ześwirował słysząc wszystkich? To znaczy... - Podrapał się w zakłopotaniu po mokrej łepetynie. - Ogólnie sobie radzę, alesąosobymyślącetakgłośnożenieumiemichuciszyćitotrochęfrustrujące - wyrzucił z siebie na jednym wdechu. Peter nie był osobą lubiącą rozmawiać o swoich problemach, czy korzystać z pomocy, ale czasem jednak trzeba spróbować. Problem w tym, że chłopak nie bardzo wiedział jak nazwać swój problem. |
| | | Charles Xavier *Rejected*
Liczba postów : 37 Join date : 04/04/2017
| Temat: Re: Jezioro Nie Kwi 09, 2017 7:54 pm | |
| To wcale nie było tak, że Charles nie wiedział, że Peter może upaść. Miał tego pełną świadomość. Liczył jednak na to, że byle wtrącenie nie wyprowadzi go z równowagi na tyle, że wykąpie się w tej zimnej wodzie. Xavier nie oszczędził mu rozczarowanego spojrzenia. Szybko złagodził je jednak jowialnym uśmiechem. - Cóż. Inni, żeby się nauczyć, muszą doprowadzić do małego kataklizmu. Jesteś w komfortowej sytuacji. – oczywiście chodziło o kontrolę nad roślinami. Bywali mutanci, którzy brakiem opanowania narazili setki osób na śmierć w straszliwych okolicznościach. Ile razy w swoim długim życiu Charles musiał fundować tłumowi zbiorową amnezję – ciężko było zliczyć. - To był przykład tego, jak twoja własna moc obróciła się przeciwko tobie. Ale to zapewne wiesz… – dlatego oszczędził mi wykładu o tym, że kontrola, kontrola i jeszcze raz kontrola, bo inaczej to się nie da. Mężczyzna zaczął kierować się w stronę szkoły. Tyle ze spaceru. - Lepiej chodźmy do środka. W końcu nie chcemy, żeby zapalenie płuc wykluczyło cię z ćwiczeń oraz obowiązków szkolnych, prawda? – oczywiście, żaden nastolatek nie chciał wolnego od szkoły. No jak to tak! Na pytanie o to, jak uniknęło mu się postradania zmysłów, Xavier czekał za każdym razem, kiedy poruszał temat telepatii z jakimś nowicjuszem. - Ostatecznie do tego każdy musi dotrzeć sam, ale możesz tutaj liczyć na wsparcie. – wyminął zręcznie spowiadanie się ze swojego życia. Telepatia zniszczyła go nie raz i nie dwa, dlatego lepiej było nie straszyć i tak zdezorientowanych uczniów. - Nie wydajesz się szczególnie przytłoczony swoimi zdolnościami, ale jeśli uznasz, że jest ci to niezbędnie potrzebne, to zgłoś się do mnie za kilka dni, a ja wyciszę napływ niechcianych bodźców. – mogłoby się tak stać, że w wyjątkowo stresującej sytuacji Peter straci jakiekolwiek opanowanie i interwencja bardziej doświadczonego telepaty okaże się wymagana, jednakże gromadzenie doświadczeń – nawet tych przykrych – było istotne na drodze rozwoju swoich zdolności.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Jezioro Pon Kwi 10, 2017 6:50 pm | |
| - Aż za dobrze - mruknął, ciesząc się, że omija go wspomniany wykład. Nie wiadomo czy wytrzymałby słuchanie tego samego po raz sto siedemdziesiąty trzeci w tym roku. - I chyba jednak wolałbym kataklizm, przynajmniej wiedziałbym gdzie jest granica - wymamrotał cicho. Fakt, inni byli po prostu niebezpieczni, ale wiedzieli do jakiego momentu potrafią kontrolować swoje moce. Peter z roku na rok przekonywał się, że, za przeproszeniem, chuja wie o swoich zdolnościach. Przede wszystkim jak to wykorzystać w walce... Nieco to frustrujące. - Fakt, kiepska perspektywa - odparł bez grama ironii czy innego sarkazmu. Jakby potrafił w ogóle takich rzeczy używać... Pal licho, że ze swoimi zdolnościami szanse na zapalenie płuc miał raczej nikłe, ale profesor zapewne wziął to pod uwagę, toteż Peter ani słowem nie zająknął się na ten temat, wylewając jedynie wodę z butów. Zaraz też szybkim krokiem ruszył za Charlesem, już po chwili zrównując się z nim. Mimo mokrych ciuchów i wiatru wcale nie odczuwał aż takiego zimna jak się spodziewał. Jezioro było o wiele zimniejsze. - Profesor Xavier, mistrz odpowiadania bez odpowiadania. Jeszcze szyk przestawny i zielona skóra i możemy nagrywać nowe Star Warsy... - pomyślał, starając się jakkolwiek zamaskować tę myśl, myśleniem o pogodzie. Cóż, w tym też nie był dobry. Ale i taka była prawda. Ile to razy pytał profesora o choćby bzdurną godzinę zajęć i otrzymywał coś w stylu "zegar wskaże ci drogę"? - Bo i nie są zbyt... upierdliwe. - Zastanowił się przez chwilę. - Po prostu... - urwał. Bo i jak zgrabnie ująć, że zwyczajnie woli unikać osób, z którymi ma kłopot, a musi z nimi przebywać codziennie? - Po prostu lepiej mi idzie z roślinami. Są przewidywalne. I mają słabsze umysły. - Spróbował sprostować. Raczej kiepski z niego tłumacz, ale przynajmniej się starał... |
| | | Charles Xavier *Rejected*
Liczba postów : 37 Join date : 04/04/2017
| Temat: Re: Jezioro Pon Kwi 10, 2017 8:52 pm | |
| Charlie doskonale wiedział, że uczniowie nie tylko słyszą, ale i słuchają tego, co kadra pedagogiczna Instytutu starała się im przekazać. Natomiast jeszcze bardziej świadomy był faktu, że nastolatkom jednym uchem wiedza wchodzi, a drugim wychodzi. Dlatego należało powtarzać. Dużo. I często. - Musiałbyś rozważyć pewien problem. Czy gorzej mieć poczucie winy, czy czuć niepewność? Wydaje mi się, że czasami brak wiedzy może być zbawienny… – w tym momencie puścił mu oczko, tykając bardzo delikatnie tył jego głowy drobną, niezidentyfikowaną myślą. Czystym znakiem obecności drugiego umysłu, aby uświadomić Peterowi, że w przypadku telepatów niewiedza to najwyższa forma ulgi. - Myślę, że jeszcze niejednego się dowiesz, dlatego powinieneś ze spokojem obserwować rozwój swoich umiejętności i nie wybiegać w przyszłość. – Xavier miał świadomość, że jego niedosłowne odpowiedzi mogą drażnić bohaterów pokolenia Y, którzy – w większości – pozbawieni są umiejętności wychwytywania pewnych smaczków podczas rozmowy. Często nie widzą też drugiego dna, głębszego sensu. Tylko ci naprawdę zdolni docierają do pewnych wniosków po namyśle. Są też ci empatyczni, wrażliwi, wybitni; młodzi o duszy starszej niż spór Charlesa z Erikiem. Ale to nie o nich w tej chwili. Osiemdziesięciolatek westchnął sobie dość pociesznie. Potarł dłonie, znowu kaszlnął. - Unikanie problemów nie stanowi ich rozwiązania. – oczywiście on tutaj nie sugerował żadnego „podwiń rękawy i skop dupska tym, którzy ci przeszkadzają”. Chodziło raczej o to, że izolowanie się do niczego dobrego doprowadzić nie może. - Chyba, że jesteś typem samotnika? – zapytał tak, jakby doskonale znał odpowiedź na to pytanie, ale przecież budowanie dialogu na tym polegało, że ta druga osoba też czasem musiała coś powiedzieć, no nie? - Poddałbym w wątpliwość osąd o umysłach roślin, ale załóżmy, że wiem, o co ci chodzi. Mówię o tym często, ale powtórzę, że w grupie osób o nadzwyczajnych umiejętnościach musimy zwracać uwagę na to, że pewne osobliwe zachowania drugiej strony mogą wynikać z wewnętrznych problemów. Ty słyszysz głosy, inni niszczą ulubione rzeczy, próbując z nich zwyczajnie korzystać, a jeszcze inni cierpią bardzo silne bóle fizyczne… – w tym momencie zawiesił na chwilę samogłoskę, a potem zamilkł, by dać wypowiedzi wybrzmieć. - …no i tak to jest. Nasza siła nie leży w często niedopracowanych umiejętnościach, a w tym, że pomimo najróżniejszych historii, możemy na siebie liczyć. – tym optymistycznym akcentem zakończył motywacyjny wykładzik. Wierzył w peterowską inteligencję wrodzoną i nabytą – chyba nie musiał powtarzać po raz czterdziesty i czwarty, że wzajemne wsparcie i budowanie poczucia wspólnoty to priorytetowy cel jego placówki? |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Jezioro Wto Kwi 11, 2017 5:56 pm | |
| - Nie dowiesz się póki nie spróbujesz. - Wzruszył ramionami. - Czy jakoś tak to szło... Może profesor tak nie robić? - zirytował się lekko. To nigdy nie było komfortowe uczucie. Jakby wbijano szpilkę w mózg. Małą, prawie niewidoczną, ale nadal igłę. - Nie unikam problemów. Zapewniam sobie komfortowe warunki do egzystencji - wyjaśnił. Może i to głupia próba nie wyjścia na tchórza, ale szkoda nie spróbować. Poza tym, czemu psor pytał go czy jest samotnikiem, skoro dobrze wiedział, że tak? Peter od zawsze wolał być pozostawiony w spokoju i tak było mu dobrze. Choć odkąd tutaj jest cały czas musi przebywać z ludźmi, socjalizować się, bo nie ma prawie możliwości by mieć chwilę dla siebie. Nawet w pokoju do niedawna miał współlokatora, któremu się gęba nie zamykała (na szczęście myśli zdołał blokować, inaczej by zwariował). - I wolę rośliny. - Nie musiał odpowiadać na pytanie, ale czuł się w obowiązku podtrzymać rozmowę. - One myślą inaczej. Mają inną hierarchię wartości i w ogóle. - Jakby dopowiadając przesłał profesorowi myśli właśnie mijanego krzewu róży. Roślina była bardzo niezadowolona z nawozu, który dostawała zbyt często i zbyt dużo, żeby tylko kwitnąć dłużej. Duże obciążenie dla róży i duży kłopot dla Nortona, który już kilka razy próbował interweniować w tej sprawie, lecz z marnym skutkiem. I tylko niechcący był to rewanż za "wbicie szpili" chłopakowi. - Tak, wiem. Jedność, równość, braterstwo, wspólny cel i tak dalej. Wiem o tym, nie musi profesor powtarzać - żachnął się. Xavier mógłby wreszcie zauważyć, że blondyn naprawdę stara się uczestniczyć w tym wszystkim, tylko po prostu nie posiada skilla jednostki zsocjalizowanej. - Ech, muszę znów wyprosić od roślinek pani Munroe trochę nasion... - westchnął, sprawdzając stan swojego podręcznego woreczka. Mokre nasiona nie na wiele mu się zdadzą jeśli zgniją, a nie ma teraz możliwości ich spokojnie wysuszyć. Niektóre już spęczniały i najlepiej byłoby je od razu wysadzić.
|
| | | Charles Xavier *Rejected*
Liczba postów : 37 Join date : 04/04/2017
| Temat: Re: Jezioro Wto Kwi 11, 2017 8:13 pm | |
| Peter rozumował w sposób dość typowy dla osób w jego wieku. I Charlie nie miał nic przeciwko temu. Nawet lubił obserwować przemianę swoich uczniów w dorosłych i odpowiedzialnych ludzi. A to, że musieli się przedtem najeść strachu, wstydu oraz często doprowadzić do małej katastrofy? Cóż – takie były prawa młodości. Na pytanie-zarzut Xavier nie odpowiedział. Mógł tak nie robić, to fakt. - Następnym razem po prostu postaraj się mnie powstrzymać. – no dobra, to był trochę żarcik, ale telepata mógłby dać fory początkującemu w tej materii i nie szarżować na siłę. - A poza tym – stawianie barier wokół własnego umysłu to pierwsza rzecz, której będziesz musiał się nauczyć. Dopiero potem przychodzi próba kontrolowanego sięgnięcia do myśli drugiej osoby. – pewnie wielu cieszących się złą sławą mentalistów nie zgodziłoby się z Charlesem. Podobnież wielu samouków, którzy zaczynają od próby atakowania słabych jestestw przechodniów. Tylko jak potem kończą? No właśnie. Dlatego lepiej było słuchać tego łysolka i wszystko ostrożnie, pomału, precyzyjnie. - Rozumiem. Cóż, każdy sposób jest dobry. Ale nie wyrzucisz współlokatora przez okno? – rzucił żartobliwie. Czasami zdarzało się, że miejsc wolnych było więcej i niektórzy mieli cały pokój dla siebie. Jednakże od kilku miesięcy sytuacja miała się zupełnie odwrotnie – profesor planował nawet rozbudować szkołę. W końcu skinął przepraszająco w stronę nieszczęsnego krzewu-dekadenty, któremu złość ludzka kałem w źrenice bryzgała. - W tej sprawie to już trzeba się radzić Storm. – wolał się jej nie wtryniać w sprawy okołoroślinne, gdyż to ona była pierwszym (no, może po Hanku?) botanikiem tej szkoły. I zdanie Ororo w sprawie środowiska naturalnego często było decydujące. - No. Bardzo ładnie. Cieszę się, że pamiętasz. – zaśmiał się rubasznie. Młodym mogło się wydawać, że kultywowanie takich wartości jest bezsensowne, jednakże ignorancja stanowiła tylko kolejne prawo młodości. Chociaż, czy o tym blondynie można było powiedzieć, że jest ignorantem? Chyba nie. W końcu uparcie od kilku lat robi wszystko to, o co się go prosi i nie odstaje od średniej uczniów, która nie jest zaraz taka niska. - Jestem pewny, że nie zrobi ci problemu. Wasze umiejętności są w gruncie rzeczy dość podobne. – w końcu obydwoje świrowali na punkcie natury.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Jezioro Czw Kwi 13, 2017 8:53 pm | |
| - Ta, jasne. Spróbuj, dobre sobie. Będziesz musiał się nauczyć, jasne. - Od tygodni Norton prawie nic innego nie robił, tylko próbował odłączyć się od tego motłochu cudzych myśli wokół. A i tak co silniejsze się przedostawały mimo jego wysiłków. Chociaż, oczywiście, zawsze mogło być gorzej. - To nie takie proste, kiedy jest się ciągle pod ostrzałem - powiedział już na głos. - Przynajmniej w nocy jest spokój... O ile ktoś nie cierpi na bezsenność, ale to sporadyczne. - Kiedy większość umysłów w pobliżu zapada w sen, ich myśli stają się dla chłopaka mniej natarczywe. I bardzo dobrze, bo inaczej to on miałby za sobą serię bezsennych nocy i może wylądował w szkolnym lazarecie. Cóż, tam może byłoby ciszej, podobno ma całkiem grube ściany... - Co? Nie, jego jest łatwo wyciszyć - zaśmiał się. Nawet jeśli chciałby wyrzucić kolegę z pokoju, nie dałby rady. Tamten jest o wiele lepszy w samoobronie i zdecydowanie to Peter wyleciałby przez wspomniane okno. Otulił się szczelniej kurtką, jakby to miało w czymś pomóc. - Ona jak ona, ale jak rośliny się wkurzą, to nie nikt nie zobaczy nasion przez rok. - Wzruszył ramionami. Nie żeby coś, ale wcale nie zamierzał mówić Storm o nasionach. W większym poważaniu miał uczucia roślin niż jakieś pozwolenia w tym zakresie. |
| | | Charles Xavier *Rejected*
Liczba postów : 37 Join date : 04/04/2017
| Temat: Re: Jezioro Nie Kwi 16, 2017 12:46 pm | |
| Charles odpowiedział spokojnym skinięciem na słowa rozmówcy. Nie uważał, by coś jeszcze trzeba było dodawać. Kto, lepiej niż on sam, rozumiał ciężar daru, jakim była telepatia? Rośliny się obrażą? Poważnie – inwalidzie ciężko było w to uwierzyć. Pokładał jednak wiarę w to, że niespotykane zdolności blondyna pozwalają mu odbierać świat w sposób niedostępny nawet dla jego umysłu. Kilka razy czuł połączenie z naturą poprzez Ororo, ale panicz Norton mówił chyba o czymś więcej. - Ale nie zrezygnujesz z kontaktów międzyludzkich i nie zaszyjesz się gdzieś w jakimś borze? – zagadnął go, niby dla żartów, a jednak można było wyczuć w jego głosie nutkę niepewności. Wolałby, żeby chłopak zachował zdrowy balans pomiędzy sprawami fauny i flory. Profesor potarł energicznie dłonie i poprawił swoją pozycję na wózku. Dbał o to, by siedzieć prosto. W końcu nic poza plecami mu już nie zostało ~~. - Uważaj na siebie, ja tymczasem wrócę do Instytutu. Muszę jeszcze załatwić kilka spraw. Poza tym, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ktoś rozrabia na piętrze. – no tak, niektórzy byli naprawdę nie do poskromienia i tylko czekali na najmniejszą okazję, kiedy nikt nie będzie ich pilnował. A Charlie wierzył w to, że nic tak dobrze nie wpływa na człowieka jak swoboda, więc musiał się liczyć z różnymi zachowaniami podyktowanymi zwyczajną niedojrzałością mniejszych podopiecznych. Poklepawszy dziarsko i pociesznie ramię blondyna, pomknął w znane-nieznane na swoim wózeczku…
z/t |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Jezioro Sob Kwi 22, 2017 9:29 pm | |
| - Czy gdyby było to możliwe siedziałbym tutaj? - Zaśmiał się cicho. - W borze są zwierzęta, które, po pierwsze, zeżarłyby mnie na śniadanie, po drugie, możliwe że bym zwariował od ich myśli z kolei i skoczył z odpowiedniego urwiska. Zdecydowanie bezpieczniej dla mnie w cywilizacji. - Mogło to zabrzmieć nieco inaczej, ale Peter wcale nie narzekał na pobyt tutaj, wręcz przeciwnie. Dopiero tu zaczynał czuć się nieco bardziej jak członek społeczności, a nie chory psychicznie dziwak. - Oczywiście, nie ma problemu. - Spojrzał w stronę jednego z okien. - I chyba faktycznie "coś" tam się dzieje - mruknął już bardziej do siebie, bo profesor przecież nie potrzebował żadnego potwierdzenia. Chwilę jeszcze stał przed budynkiem wahając się, czy wracać do ćwiczeń, czy jednak pójść się przebrać w coś suchego. W końcu jednak perspektywa łykania w razie choroby paskudnych w smaku specyfików Beasta wygrała i Norton powlókł się do swojego pokoju.
zt// |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Jezioro | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|